Briget ma już własny domek! Oto historia czarnulki…
Bridget urodziła się w połowie czerwca 2020 roku. Trafiła do nas razem z czwórką kociąt, ze stada kotów wolno żyjących.
Do jej złapania nie potrzebowaliśmy nawet klatki łapki. Bridget była na tyle słaba, że bez protestów pozwoliła wziąć się na ręce. Z całych sił przywarła do karmicielki, jakby myślała, że to ostatnie ciepło, jakie w życiu poczuje.
Bridget była skrajnie odwodniona, jej dziąsełka były blade, a ciałko wyziębione. Z jej noska i oczu leciała ropna wydzielina, a futerko miała umazane i posklejane odchodami.
Natychmiast podjęliśmy decyzję o założeniu wenflonu i intensywnym nawadnianiu dożylnym malutkiej. Dopiero po kilku dniach kroplówek i intensywnego leczenia, koteczka zaczęła chętniej jeść, by ostatecznie zamienić się w małego pasibrzuszka wsuwającego mięso z prędkością światła.
Niestety infekcja zdążyła nieodwracalnie uszkodzić oczko malutkiej. Bridget ma na nim coś w rodzaju blizny: pozostałość po zapaleniu rogówki, z wrastającymi naczyniami krwionośnymi. Przez nią Bridget widzi gorzej, bo zmiana w pewnym stopniu przysłania jej świat. Na szczęście drugie oczko udało się wyleczyć tak, że stan zapalny nie pozostawił po sobie śladu i koteczka widzi nim normalnie.
Oto historia Listeczków: LISTECZKI