Listeczki

Listeczki

Data publikacji: 28.09.2020

Rozległe tereny prężnie działającej fabryki części samochodowych. Kilkanaście firm podnajmujących lokale użytkowe. Dziesiątki samochodów przejeżdżających tuż obok miejsca karmienia, setki pracowników mijających wygłodniałe, zawsze czujne kocie mordki.
Dwa tygodnie temu dotarła do nas kolejna prośba o pomoc w okiełznaniu dość dużego stada kotów wolno żyjących. Stadkiem, przeszło rok temu zaopiekowała się poczciwa kobieta mieszkająca nieopodal. Dwoiła się i troiła by z niewielkiej, wręcz głodowej emerytury, wykarmić kilkanaście kocich brzuszków. Razem z panami z firmy ochroniarskiej, skonstruowali zadaszenie nad miskami i dbali o jako taki porządek, by koty nikomu nie przeszkadzały.
Niestety, z każdym miesiącem kociaków przybywało, pieniędzy na karmę brakowało, a chore nogi pani karmicielki coraz częściej dawały o sobie znać. Mimo tych wszystkich przeciwności, zrozpaczona kobieta nie miała sumienia zostawić swoich podopiecznych na pastwę losu. W końcu – zaczęła szukać ratunku.
Większość organizacji odmówiła pomocy, lecz niektóre zaoferowały wypożyczenie klatek łapek, żeby pani wyłapała i wykastrowała „swoje” koty. Można by pomyśleć – wyjście idealne, ograniczyłoby to liczebność, a tym samym wydatki na jedzenie. Jednak nie w tym przypadku. Karmicielka jest bowiem osobą starszą, schorowaną, z problemami w poruszaniu się. Samo karmienie jest dla niej wyzwaniem, a co dopiero taszczenie klatki z wierzgającym w środku dzikuskiem, nie wspominając o kosztach zabiegów.
Wiedząc, jak wiele ona dała od siebie, my nie mieliśmy sumienia odmówić jej pomocy.
Przez kilkanaście dni, naszej wolontariuszce udało się odłowić 6 kociąt, 4 kocice i jednego pana-kota.
Dorosłe kotki z uwagi na dziką naturę, zostały wykastrowane, a następnie wypuszczone w miejscu bytowania.
Wszystkie maluszki mają zaawansowany koci katar oraz świerzbowiec. Część z nich wymagała natychmiastowego nawodnienia dożylnego. Cała szóstka jest niedożywiona. Jak do tego doszło, mimo codziennego karmienia? Z uwagi na dużą ilość kotów w stadzie, w pierwszej kolejności najadały się dorosłe koty. Matki z kociętami, w obawie o życie swoich dzieci, czekały aż wszyscy się najedzą…

Tak oto pod nasze skrzydełka trafili: biało-czarna Cziczi, biało-czarny Dermot, czarna Bridget, biało-bury Sonet, bura Dumka oraz biało-czarny Ambient. 

Jeśli chcecie wesprzeć nas w opiece nad Listeczkami, będziemy wdzięczni za każdy grosik.

Fundacja Przytul Kota
Kotarbińskiego 19 (jest to adres korespondencyjny, nie jest to adres Mruczarni)
91-163 Łódź
KRS: 0000582607
Konto: 92 1140 2004 0000 3102 7591 7098
IBAN: PL92 1140 2004 0000 3102 7591 7098
SWIFT: BREXPLPWMBK
PayPal: https://www.paypal.me/fundacjaprzytulkota
tytułem: dla Listeczków
*środki niewykorzystane na Listki przeznaczymy na inne koty w potrzebie