Data publikacji: 28.05.2020
We wtorek po południu Tytka zbadała okulistka, która nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości w oczach kotka. Orzekła że problem z jego dziwnie reagującymi źrenicami ma prawdopodobnie podłoże neurologiczne. W środę pod wieczór Tytek dostał gorączki i krwistej biegunki, zjadł troszkę mniej i był widocznie osłabiony. Ponieważ mamy nóż na gardle, mimo wszystko zapakowaliśmy go wczoraj po południu do transporterka i pojechaliśmy do kliniki, w której umówieni byliśmy na tomografię i pobranie płynu mózgowo-rdzeniowego. Po zebraniu wywiadu, badaniu neurologicznym i USG lekarka orzekła, że kotek musi zostać u nich na co najmniej jedną noc. Niestety leki, które dostawał u nas zaburzyłyby ewentualne wyniki badania płynu mózgowo-rdzeniowego. W przypadku kotka w tak słabym stanie narkoza jest dużym ryzykiem, lecz żeby pobrać płyn i zrobić tomografię kotek musi być nieruchomy. A bez wyników tych badań, bez potwierdzenia obecności mutacji koronawirusa w tym płynie, nie możemy zacząć kuracji na FIPa. A do tego wszystkiego Tytek jest takim kochanym miziakiem, że nam serce pęka, gdy widzimy jak zwija się w chlebek i już nie ma sił by żyć…
Dziś od bladego świtu czekamy na telefon…