Trotyl jest ciut nieśmiały. Musimy wczołgiwać się do niego pod stolik, brać pod brzuszek i układać na tapczanie, żeby go wymiziać jak należy. Lecz ułożony – nie ucieka, nie broni się, tylko wyciąga swoją biedną główkę wyżej i wyżej, byśmy głaskali ją bardziej i bardziej. Po chwili pieszczot, oddala się od nas nieznacznie i układa do snu. Zapomina, że jeszcze przed chwilą zamieszkiwał najciemniejszy kącik.
Trotyl musiał wiele przejść. Mamy wrażenie, że nadal jest w innym świecie. Spragniony pieszczot, nie ma śmiałości, by o nie poprosić. Przy czyszczeniu uszek wyrywa się tylko troszkę, bez przekonania, jakby z rezygnacją poddając się nieprzyjemnym zabiegom.
Szukamy dla Trotyla domku, który zapewni mu spokojną starość. Opiekuna, który poda leki na bolące stawy, pojedzie do lecznicy. Kogoś, kto przytuli i pocałuje ten zatroskany łepek.
Kocurek jest wykastrowany, zaszczepiony, testy białaczkowe ma ujemne. Innych kotów w pokoju zdaje się nie zauważać, a jeśli już jakiś się zbliży – Trotyl raczej stara się zejść mu z drogi.
Warunkiem adopcji są zabezpieczone okna i balkon oraz podpisanie umowy adopcyjnej.
Jeśli jesteście zainteresowani Trotylem, wypełnijcie ankietę https://przytulkota.pl/index.php/ankieta-przedadopcyjna-3/ lub zadzwońcie po godzinie 16 do Agi 604 268 143, Magdy 509 581 758 lub Natalii 519 192 799.
A może chcielibyście adoptować Trotylka wirtualnie? To bardzo proste – wystarczy, że napiszecie maila na adres wirtualki@przytulkota.pl, w którym podacie imię wybranego kotka, a później, co miesiąc, będziecie wpłacać zadeklarowaną sumę na konto fundacji. Minimalna kwota to 30 zł (górnej granicy nie ma, także możecie szaleć do woli :D). To jak? Możemy na Was liczyć? Do dzieła!