Data publikacji: 23.08.2020
Tina, ledwo żywa koteczka znaleziona z głową uwięzioną w siatce i futrem oraz uszami zasiedlonymi przez setki muszych larw, robi malutkie postępy. Większość czasu spędza na spaniu, nie interesuje ją dalsze otoczenie, ale jak zaczynają szurać gdzieś blisko – pilnuje spojrzeniem naszych rąk, odsuwa się od przestawianych sprzętów – reaguje! Niemrawo, bo niemrawo, ale jednak.
Kicia wolniutko zaczyna sama jeść, chociaż dokarmiana jest jeszcze ze strzykawki, specjalistyczną, bardzo odżywczą karmą w formie mleczka. Koteczka nabrała już nieco sił, więc gdy jest potrzeba, korzysta z kuwety.
Wszystko to, to malutkie kroczki Tiny ku zdrowiu. Kicia dostaje nadal nawadniające kroplówki, antybiotyki oraz lekarstwo w formie maści do biednych uszek.
Póki co unika kontaktu z nami, widać, że wolałaby byśmy jej nie dotykali, delikatnie odsuwa się od naszych rąk spragnionych miziania. Nie wiemy co wyrośnie z tej naszej Tinki. Może i sobie nas nie lubić i może nawet dziczyć, prychać i syczeć… byle wyzdrowiała.