TicTac ma już domek! Oto historia kocurka…
Historia TicTaca zaczyna się od budki dla bezdomniaków, przy której nasza wolontariuszka Ada i jej koleżanka Wiola dokarmiają koty wolno żyjące 🐈🐈⬛
W pewien październikowy wtorek, Ada jak zwykle przyjechała zostawić jedzonko pod budką, gdzie napotkała śpiącego w niej malutkiego kotka. Oczywiście biedak spłoszył się i… uciekł pod maskę jednego z samochodów, przy ruchliwej drodze, zaraz koło parkingu osiedlowego marketu… 😱
W tym momencie zaczęła się akcja polowania na maluszka, który (wyraźnie zdezorientowany) próbował jakoś poradzić sobie w tej trudnej sytuacji 😿
Na pierwszy rzut oka widać było, że jest to dla niego nowe, obce środowisko. Dziki kot nie próbuje chować się pod maskami samochodów, przemykając z jednego do drugiego. Dziewczyny spędziły kilka godzin, ostrzegając wszystkich odjeżdżających z parkingu, by przed uruchomieniem auta upewnili się, że pod maską nie schował się mały kotek. Dzięki temu udało się uniknąć tragedii – bo TicTac co i rusz zmieniał miejsce, szukając ciepła – robiło się dość zimno… 🥶 Ostatecznie zameldował się pod maską samochodu naszej wolontariuszki.
W ten sposób nasze bohaterki przeczekały do godziny 22 – o tej porze zamykano market i ruch na parkingu się uspokoił. Rozpoczęły się ostrożne podchody, mające na celu złapanie buraska, ale nicpoń zwiał do zamykanego śmietnika koło marketu. Trzeba było dać za wygraną, bo wszystko wskazywało na to, że kocurek zaszył się gdzieś w kartonach… 😢
O 5 rano następnego dnia Wiola już była na nogach – chodziła po parkingu, nawoływała malucha… Wielkim zrozumieniem i empatią wykazały się Panie ze sklepu ❤️ – otworzyły po cichu śmietnik, a szelest wywabił malucha na zewnątrz. Zajmując go zabawą, dały czas Wioli, aby zaszła go od tyłu i … narzuciła na niego koc. Udało się 💪🏻 Maluch był już w transporterku.
Wkrótce potem trafił do gabinetu fundacyjnego. Nasza Pani Doktor oszacowała, że maluszek ma około 5 miesięcy 👶 Nie mamy pojęcia, skąd znalazł się na ulicy. Jest zupełnie oswojony – być może uciekł komuś, kto nie pomyślał o zaczipowaniu kota. Być może ktoś uznał, że jednak nie chce w swoim życiu takiego zobowiązania i po prostu pozbył się młodego buraska. To już nieważne. TicTac jest z nami. Został odrobaczony, zaszczepiony i zaczipowany 💉 Za kilka tygodni zostanie wykastrowany. A gdy tylko zakończy kwarantannę, rozpoczniemy intensywne poszukiwania domku dla tego słodziaka 😻 Niestety, nie mamy dla niego miejsca w domu tymczasowym, a zwyczajnie szkoda, by taki tulaśny, proludzki młodzieniec siedział w Mruczarni.