Pan Wojciech Z.
Dziękujemy!
Z początkiem jesieni zeszłego roku w niewielkiej miejscowości Jeziorsko, pojawił się miot młodziutkich kociąt Kocięta miały szczęście, bo choć nie było z nimi matki, która by o nie zadbała, to pomogli ludzie, którzy zaczęli dokarmiać maluchy
Nawet po zakończeniu sezonu urlopowego, karmiciele regularnie odwiedzali miejsce bytowania maluchów, by napełnić ich miseczki.
Niestety, wraz z nadejściem pierwszych chłodów, młodziutkie organizmy szybko padły ofiarą najbardziej typowej dla swojego wieku choroby – kociego kataru Gdy karmiciele zgłosili się do nas o pomoc, wiedzieliśmy, że w jakiejś formie musimy jej udzielić, zwłaszcza, że jedna z kocich sierotek była już w bardzo poważnym stanie i pozostawienie jej samej sobie, mogło skończyć się tylko w najgorszy możliwy sposób…
Miot około półrocznych maluchów składa się z dwóch chłopców i dwóch dziewczynek
W najgorszym stanie przyjechała do nas Meer Koci katar rozwinął się u niej najsilniej, w efekcie czego, gdy do nas trafiła, było już jasne, że jedno z zainfekowanych chorobą oczek, będzie musiało zostać usunięte
Operację przeprowadziliśmy natychmiast. Meer powolutku dochodzi do siebie, niestety usilnie walczy z kołnierzem, który chroni gojącą się ranę po oczku. Być może ze względu na ból i irytację wynikającą z ponawianych prób ubrania jej w kołnierz, koteczka jest póki co względem nas nieufna
Liczymy, że gdy rekonwalescencja się zakończy, malutka Meer da nam szansę i nieco się oswoi.
Jej siostra See z dnia na dzień coraz bardziej się do nas przekonuje, choć na całkowite przełamanie lodów jeszcze czekamy
Dwaj bracia, burasek Lago i pingwinek Talo, są już całkiem oswojeni – wiedzą, że z obecnością człowieka wiąże się obecność jedzonka, dlatego z łatwością udało nam się nawiązać z nimi przyjazne relacje Niestety, u chłopców koci katar też poczynił spore szkody – Lago walczy ze stanem zapalnym oczka, które jednak wedle wszelkiego prawdopodobieństwa uda nam się uratować, zaś Talo męczy okrutny katar – kocurek charczy i rzęzi przy każdym oddechu
Kocięta otrzymują leki, ponadto zaś zostały odrobaczone i odpchlone Choć początkowo zakładaliśmy, że po zakończeniu leczenia wrócą w miejsce bytowania, okazało się, że rodzeństwo, dzięki wcześniejszym kontaktom z karmicielami, jest całkiem nieźle oswojone – wyjątek stanowi póki co Meer, ale liczymy, że i ona przekona się do człowieka. Z tego też powodu postanowiliśmy dać maluchom szansę. Gdy już uda nam się je wyleczyć, cała czwórka będzie dostępna do adopcji
Tymczasem jednak serdecznie prosimy o pomoc w pokryciu kosztów ich diagnostyki i leczenia: https://pomagam.pl/kociakizjeziorska Młode kociaki, choć mają największe szanse na szybkie adopcje, to z perspektywy Fundacji generują bardzo wysokie koszty – diagnostyka, profilaktyka, leczenie, a wszystko to pomnożone przez 4, bo tyle kociąt liczy jeziorski miot
Dlatego każda wpłata ma dla nas ogromne znaczenie i za każdą będziemy niezmiernie wdzięczni