Słyszeliście kiedyś o twierdzeniu Talesa? Nie? Nic nie szkodzi. Talesa z Miletu uznaje się za pierwszego filozofa i matematyka cywilizacji zachodniej. Mam z nim sporo wspólnego. Nazwano mnie tym samym imieniem i już w wieku 3 miesięcy stałem się sławny. Dwie noce „ganiały” mnie ciotki po parkingu przy ruchliwym skrzyżowaniu. Nikt z mojego rodzeństwa nie przebierał tak szybko łapkami, nikt nie wpadł na pomysł chowania się pod maskami samochodów. A ja zaliczyłem, aż trzy silniki. Wyobrażacie to sobie? Trzy! Jednak w tym całym zamieszaniu obrałem zły kierunek i schowałem się w rodzinnej kryjówce i tam mnie jedna z ciotek chwyciła. Co za niefart! I w ten sposób dołączyłem do mojego rodzeństwa.
Widząc dużych prychałem, syczałem, uciekałem chowając się w kąciku klatki. Trwało to jakiś czas, aż pewnego wieczoru, po kolacji, przeprowadziłem kalkulację matematyczną. Wynik był dla mnie zaskakujący. Okazało się, że mam pod pupą mięciutki kocyk, pełny brzuszek, mini toaletę i nie muszę się o nic martwić. I od tamtego czasu przechodzę prawdziwą metamorfozę. Co tu dużo gadać – ludzie są fajni. Głaszczą, noszą na rękach, karmią, rzucają zabawki i machają wędką. A ich seplenienie jest urocze „Kici, kici. Talesiku, a co nam kotecku powies? Jak się dziś mas? Kici, kici.” To ja – Tales z Mruczarni – mówię Wam: Wchodzę w to czterema łapami!