Robin ma około ośmiu miesięcy. Do niedawana miał dom. W tym domu były zapewne czyjeś kolanka, na których mógł uciąć sobie drzemkę oraz różowy paluszek, który drapał go za uchem. W tym domu Robin miał też zapewne ulubioną miejscówkę z widokiem na lodówkę. Jakieś miseczki, kącik do spania…
Potem nastała noc. Potem musiał się przestawić. Zamiast bezpiecznych czterech ścian i cieplutkiego kaloryfera pojawiła się zamarzająca ziemia, mokra trawa i wiatr podbijający jego cieniutkie futerko. Robin musiał chować się przed wszystkimi, musiał koczować pod autami, musiał nauczyć się żyć w ciemności. W dzień koty po dworze nie chodzą, najwyżej – przemykają. Instynkt zaszczutego zwierzątka obudził się w nim automatycznie…
Otwarte okno? Uchylone drzwi? Szybki lot z balkonu? Kot wychodzący, który zabłądził? Czy w końcu – podrzutek? Robin został złapany na klatkę łapkę przez karmicielkę dzikusów. Gdy kobieta zorientowała się, że ma nowego Koleżkę w stadzie, natychmiast zaczęła na niego „polować”, by sprawdzić czy jest zdrowy i wykastrowany.
W lecznicy okazało się, że Robin to oswojony przytulasek, a nie dziki uciekinier. Został już zbadany i wykastrowany. Przebywa jeszcze w lecznicy, gdyż nie mamy dla niego miejsca w Mru.
Jeśli możecie wesprzyjcie nas w opiece nad Robinem. Będziemy wdzięczni za każdą złotóweczkę.
Fundacja Przytul Kota
Kotarbińskiego 19 (jest to adres korespondencyjny, nie jest to adres Mruczarni)
91-163 Łódź
KRS: 0000582607
Konto: 92 1140 2004 0000 3102 7591 7098
IBAN: PL92 1140 2004 0000 3102 7591 7098
SWIFT: BREXPLPWMBK
PayPal: fundacja@przytulkota.pl
tytułem: darowizna dla Robina
*środki niewykorzystane na Robina przeznaczymy na inne koty w potrzebie.
A może chcielibyście adoptować Robina wirtualnie? To bardzo proste — wystarczy napisać na adres wirtualki@przytulkota.pl z chęcią bycia wirtualnym opiekunem i wpłacać co miesiąc zadeklarowaną kwotę nie mniejszą niż 30zł. To jak? Możemy na Was liczyć? Do dzieła!