Rewia mieszka już we własnym domku! Oto historia koteczki…
Dniami i nocami przesiadywała na chodniku, tuż przy ruchliwym skrzyżowaniu, gdzie groziło jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Podbiegała do przechodniów, ocierała się o nogi i pozwalała brać na ręce, bo tylko blisko człowieka była szczęśliwa.
Czasami dostała kawałek parówki z hot-doga z pobliskiego sklepu, innym razem pogonił ją pies czekający przed sklepem na opiekuna. Dlaczego dotychczas nikt nie zainteresował się losem w pełni oswojonej, przekochanej kotki i nie próbował jej pomóc? Odpowiedzi na to pytanie nie poznamy nigdy.
Kilka dni temu Rewię zauważyła mama naszego byłego podopiecznego Trotylka. Pani Kasia powiadomiła nas o sytuacji i poprosiła o przyjęcie kotki. W międzyczasie udało jej się dowiedzieć, że kotka miała kiedyś dom, ale rodzina przestała się nią interesować, gdy z małego kociaka wyrosła na dorosłą kotkę.
Rewia ma około roku. Nie została ani zaczipowana, ani wykastrowana przez pierwszych właścicieli. Pasożyty skórne spowodowały liczne wyłysienia w obrębie tylnych łapek oraz brzucha. W uszach zagnieździł się świerzbowiec.
W najbliższym czasie kotkę czeka szczepienie, a po przebytej kwarantannie postaramy się znaleźć dla niej odpowiedzialny dom, który już nigdy nie porzuci i nie narazi na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Rewia została już wykastrowana, zaczipowana oraz zabezpieczona przeciwko pasożytom. Wykonaliśmy testy FIV/FeLV, które na szczęście są ujemne.