Data publikacji: 14.11.2024
Kochany, proludzki, spragniony miłości Precelek trafił do nas 2 miesiące temu w stanie tak tragicznym, że łzy same cisnęły się do oczu każdemu, kto na niego spojrzał… Zwyrodnienia w pyszczku powstałe na skutek stanu zapalnego, uszkodzona wątroba, fatalne wyniki krwi. Mimo że ledwo stał na łapkach, jedyne, czego pragnął, to ludzki dotyk.
Podjęliśmy walkę o Precla, bo ta cudowna istota zasługiwała na każdy nasz wysiłek, bez względu na koszty.
Po lepszych dniach, których od początku było niewiele, szybko następowały pasma tych gorszych, podczas których Precel tracił apetyt, mniej się ruszał, wyraźnie cierpiał.
Z czasem okazało się, że ma również problemy z nerkami i kardiomiopatię przerostową serduszka. Mimo to walczyliśmy dalej – każdego dnia kocurek dostawał najlepsze i najrozmaitsze karmy. Niestety, z dnia na dzień jadł coraz mniej, aż w końcu całkowicie odmówił posiłków. Po tym ruszyła lawina, której nie mogliśmy już powstrzymać. Pojawiły się objawy neurologiczne – Precelek zaczął mieć trudności z poruszaniem się i utrzymaniem równowagi. Znienacka zaatakowała szybko postępująca anemia.
Musieliśmy złożyć broń… Zrozumieliśmy, że dalsze interwencje jedynie przedłużają cierpienie naszego kochanego przyjaciela. Precelek odszedł, a my pogrążeni zostaliśmy w rozpaczy i piekącej, bezsilnej złości, że nie udało się uratować tej cudownej, pełnej miłości istoty…
Śmierć Precelka złamała jeszcze jedno serduszko – jego brata Bigosa, z którym wspólnie przeżyli 10 lat. Bigosik jest ogromnie zagubiony w rzeczywistości, w której nie ma już jego najbliższego kompana. Boimy się, że smutek po stracie, odbije się na jego zdrowiu, które zaledwie kilka tygodni temu zaczęło się wreszcie poprawiać. Nie wiemy, co nas czeka, ale wiemy z pewnością, że będziemy walczyć o Bigosa, a o najdroższym Precelku nie zapomnimy nigdy.