List z domku Madrasa:
„Madras jest z nami już pięć miesięcy, więc spieszymy poinformować co u niego słychać Jest naszym cudownym kocim ideałem. Jest niesamowitym tulaskiem, wymaga ogromnie dużo naszej uwagi, najchętniej siedziałby na kolanach cały czas, a już na pewno koniecznie miał nas ciągle na oku z jednego ze swoich kocich miejsc. Wydawało nam się, że zadomowił się w nowym domu już od drugiego dnia, ale z każdym dniem zadziwia nas, ile jeszcze ma w sobie miłości Ulubione miejsce do spania to oczywiście my. Doskonale już wie, o której muszę wstać do pracy, więc mam pobudkę przez lizanie ręki i namawianie do porannego miziania. Chodzi za nami jak mały psiak, krok w krok, sam już wie jaki jest plan dnia i czy odprowadzać swojego człowieka do kuchni czy do łazienki Na dźwięk klucza w zamku już czeka w drzwiach, żeby nas przywitać, kompletnie niezainteresowany wychodzeniem gdziekolwiek doprasza się o mizianki. Niesamowicie nas zastanawia, jak ktoś mógł się pozbyć takiego kochanego maleństwa, a już na pewno w jaki sposób uchował się w Fundacji aż tak długo! Pamiętam, jak przy pierwszej wizycie w Mruczarni zapytałam „Kto chce wrócić z nami do domu?” i Madras był przy mnie w kilka sekund. Chyba potrzebowaliśmy go tak bardzo, jak on nas i własnego, ciepłego domku Dużo chorował przez ostatnie miesiące, napędził nam stracha, ale po wielu wizytach u pani doktor okazało się, że to alergia pokarmowa, więc na diecie od miesiąca jest już na reszcie wszystko dobrze.”
Uwielbiamy takie wieści! Dziękujemy Rodzince Madraska za wytrwałość i opiekę nad nim. Pozdrawiamy Was cieplutko!
Data publikacji: 10.07.2018