Poppy nie musiał długo czekać na nowy domek! Oto historia tego miziaka…
Oswojony, rozmiziany i spragniony kontaktu z człowiekiem przybłęda pojawił się na karmieniu kotów wolno żyjących w środku miasta 🌃. I chociaż próbował być dzielny i odważny i chciał zjeść kolację jakby nigdy nic, to już na pierwszy rzut oka widać było, że on nie z tej bajki jest. Że sobie nie radzi 😿.
Poppy ma silną infekcję dróg oddechowych. Rzęzi, kaszle i krztusi się przy prawie każdym oddechu. Ma stan zapalny w pyszczku, w uszach świerzbowca a jego długa sierść zamieszkana jest przez wszoły, pchły i kleszcze 🕷. Ze względu na to, że Poppy nie dbał o nią, jak każdy zdrowy kot dba o futro, a do tego mieszkał od długiego czasu na dworze – sierść tuż przy skórze zamieniła się w twardą skorupę i musiała zostać ogolona 😞.
Mały jest wychudzony i bardzo umęczony życiem na dworze. Gdy do niego przychodzimy, on wpatruje się w nas z nieskrywaną miłością i uwielbieniem, cały szczęśliwy, że nareszcie jest wśród ludzi, że jest ciepło i spokojnie 🐈.
Poppy ma około roku. Nie został jeszcze ani wykastrowany, ani zaszczepiony. Musimy poczekać, aż wyzdrowieje, podje i złapie względną równowagę 🍃. Dostaje wszystkie niezbędne lekarstwa, zastrzyki i miski wypełnione jedzeniem po brzegi.