Piorunek grzeje się na kolankach swojego kochającego Opiekuna w nowym domku. A oto jego historia:
Nie pamiętam zbyt wiele „sprzed”. Tylko że TAM było źle. Ogromne drzewa, nieprzebyte krzaki, trawa wysoka, że hen hen. Obce, groźne zapachy. Jakieś chroboty, charczenia. Jakieś oczy świecące, ptaki zasłaniające całe niebo. I że bardzo się bałem. Dlatego właśnie płakałem najgłośniej jak mogłem, ale mamusia nie nadchodziła. Nie wiem dlaczego. Nie wiem, co się z nią stało. Pamiętam, że od tego płaczu straciłem głos i już nie mogłem nic. Leżałem tylko i leżałem. Nie miałem siły by wstać, by szukać mamusi. Byłem głodny, brzuszek mnie bolał, w główce mi się kręciło. Nie miałem już siły wpatrywać się w te drzewa. Zamknąłem oczka.
Potem już nic nie pamiętam.
Ocknąłem się, gdy usłyszałem szczekanie. Myślałem, że to już koniec. Mamusia pokazywała mi kiedyś, że szczekanie jest niebezpieczne, że trzeba uciekać. Lecz ja nie miałem siły. Wtedy usłyszałem głos człowieka. Próbowałem otworzyć oczka ale bardzo mnie to bolało. Ten człowiek mówił do mnie „Już dobrze, teraz będzie dobrze. Teraz wszystko będzie dobrze” Później pamiętam takie miejsce białe, w którym dali mi zastrzyk i jakieś „kroplówki”. Nie wiem co to. Troszkę bolało, ale zrobiłem się od tego mocniejszy ciut. Odwiedzamy to miejsce codziennie. Teraz czasem myślę, że może jednak przeżyję bez mojej mamusi. Może mi się uda.
Piorunek jest odwodniony i nie ma apetytu. Ma infekcję górnych dróg oddechowych. Codziennie jeździ do lecznicy na zastrzyki i kroplówki. Robimy mu parówki by ułatwić rozrzedzenie wydzieliny zalegającej w jego małym nosku. Piorunek waży 500 gramów.
Nie pamiętam zbyt wiele „sprzed”. Tylko że TAM było źle. Ogromne drzewa, nieprzebyte krzaki, trawa wysoka, że hen hen. Obce, groźne zapachy. Jakieś chroboty, charczenia. Jakieś oczy świecące, ptaki zasłaniające całe niebo. I że bardzo się bałem. Dlatego właśnie płakałem najgłośniej jak mogłem, ale mamusia nie nadchodziła. Nie wiem dlaczego. Nie wiem, co się z nią stało. Pamiętam, że od tego płaczu straciłem głos i już nie mogłem nic. Leżałem tylko i leżałem. Nie miałem siły by wstać, by szukać mamusi. Byłem głodny, brzuszek mnie bolał, w główce mi się kręciło. Nie miałem już siły wpatrywać się w te drzewa. Zamknąłem oczka.
Potem już nic nie pamiętam.
Ocknąłem się, gdy usłyszałem szczekanie. Myślałem, że to już koniec. Mamusia pokazywała mi kiedyś, że szczekanie jest niebezpieczne, że trzeba uciekać. Lecz ja nie miałem siły. Wtedy usłyszałem głos człowieka. Próbowałem otworzyć oczka ale bardzo mnie to bolało. Ten człowiek mówił do mnie „Już dobrze, teraz będzie dobrze. Teraz wszystko będzie dobrze” Później pamiętam takie miejsce białe, w którym dali mi zastrzyk i jakieś „kropkówki”. Nie wiem co to. Troszkę bolało, ale zrobiłem się od tego mocniejszy ciut. Odwiedzamy to miejsce codziennie. Teraz czasem myślę, że może jednak przeżyję bez mojej mamusi. Może mi się uda.
Piorunek jest odwodniony i nie ma apetytu. Ma infekcję górnych dróg oddechowych. Codziennie jeździ do lecznicy na zastrzyki i kroplówki. Robimy mu parówki by ułatwić rozrzedzenie wydzieliny zalegającej w jego małym nosku. Piorunek waży 500 gramów.
Prosimy, wspomóżcie naszą opiekę nad Piorunkiem
Będziemy bardzo wdzięczni za każdą złotóweczkę:
Fundacja Przytul Kota
ul. Kotarbińskiego 19 (jest to adres korespondencyjny, nie jest to adres Mruczarni)
91-163 Łódź
KRS: 0000582607
Konto: 92 1140 2004 0000 3102 7591 7098
IBAN: PL92 1140 2004 0000 3102 7591 7098
SWIFT: BREXPLPWMBK
PayPal: fundacja@przytulkota.pl
tytułem: darowizna dla Piorunka
*środki niewykorzystane na cel wskazany będą przeznaczone na cele statutowe. Dziękujemy!