Odi znalazł już swój kochający domek. A poniżej jego historia:
Nie poluję. Nie umiem już. Nie mogę.
Jest zimniej. Wieczorna rosa osadza się na moim coraz mniej użytecznym futrze. Zwijam się w kulkę na ziemi pod deskami, lecz ciało nie przestaje drżeć. Futro jest dziwnie rzadkie. Brzuch mnie boli. Przecieram oczy łapkami, lecz i tak słabo widzę. Jakby ciągle mgła. Jest mgła? Słyszę jakby moje uszy zasłoniła jakaś błona. Czy to możliwe?
Słabnę z nocy na noc. Za każdym razem gdy świta, trudniej mi otworzyć oczy i stanąć na łapach.
Czasem przed mną pojawiają się pachnące ciasteczka. O tak! Węch mam jeszcze jak za dawnych lat! Zamruczę teraz najgłośniej jak mogę. Chcę podziękować! Chcę okazać wdzięczność światu za chrupiące, malutkie jedzonka! Mrużę oczy, odpalam mój silniczek… Lecz świat oddala się pospiesznym krokiem. Nie słucha silniczka. Nie głaszcze. Nie tuli. Znika jego zapach… Nie chcę tak! Nie chcę tego!. Nie chcę być starym obrzydliwym śmierdzielem! Nie chcę zimna, wilgoci, ani głodu! Nie chcę…
Odi jest oswojony. Kiedyś miał dom. Jedzenie. Miłość. Pieszczoty. Kiedyś.
Teraz jest stary, powolny. Ma wzdęty brzuszek, bielmo na oku, wargi w czarnych strupach i zdeformowane uszy. USG wykazało zmianę w jelitach, niewykluczone, że jest to nowotwór, dlatego konieczna jest obserwacja i powtórne badanie.