Noe odnalazł już swój kochający domek. A poniżej jego historia:
Brzuszka wystawianie, bródki wysuwanie, główki pochylanie, jedzenie i spanie. To w skrócie – Noe. Miziak nad miziaki, przytulasek nad przytulaski. Stworzony z miękkości, niczym bielutki obłoczek. Miękkie ma łapki, brzuszek, serduszko i nawet spojrzenie. Wiele przeszedł, a ciągle jest łagodny i uległy. Cierpliwie znosił wszystkie zabiegi, zastrzyki, smarowidła. Wspaniałomyślnie czekał, aż skończymy te swoje wygibasy przy jego łaputce. I w końcu doczekał. Już nie musimy robić nic. Teraz tylko… domku ! domku! gdzie jesteś?
Noe to kocurek po reoperacji, wielodłamowego złamania tylnej łapki. Troszkę kuleje, czasem krzywo siada, lecz skok na parapet, czy galop do pełnej miseczki nie stanowią żadnego problemu. Inne koty mu nie przeszkadzają, no chyba, że pakują się na jego legowisko. Nouś wyskakuje wtedy jak oparzony, rzuca mordercze spojrzenie najeźdźcy i odchodzi 5 centymetrów dalej, by zająć inne strategiczne miejsce w pobliżu okienka.