Data publikacji: 19.04.2022
Mulinek wrócił do Mruczarni. Jakby nigdy nic rozejrzał się po Sanatorium i położył na posłanku. Pani, która przywiozła go do Mru płakała cały czas. Głaskała, przytulała… Zanim odjechała, żegnała się z Mulinkiem bardzo, bardzo długo.
I nam niewiele brakowało do płaczu.
Niestety, mimo najlepszych intencji – czasem adopcja się nie udaje. Zwłaszcza, kiedy dwa domowe pieszczochy okazują się nie akceptować nowego przybysza. Mulinek został sterroryzowany do tego stopnia, że nie mógł w spokoju napić się wody. Rezydenci blokowali mu dostęp do miski.
Przykro nam zarówno z powodu Mulinka, jak i z powodu jego adopcyjnej rodziny. Oddanie Mulinka do fundacji nie było dla nich łatwą decyzją, lecz biorąc pod uwagę charakter kocurka – najrozsądniejszą z możliwych. Mulinek nie jest kotem, który potrafi się bronić. Obce mu są kocie awantury i łapoczyny, a nerwowa atmosfera działa na niego bardzo niekorzystnie. Rezydenci byli nieprzejednani, a Mulinek coraz gorzej znosił wrogość ze strony czworonożnych domowników.
Kocurek znów mieszka u nas i mamy nadzieję, że niebawem znajdziemy dla niego odpowiedni dom. Na wszelki wypadek – najlepiej bez innych zwierzaków…