Biedny Monte doczekał się domku dla siebie!! Oto historia kocurka…
Bezwładny ogonek, oczko za mgiełką i bardzo gorące serduszko.
Monte jest przyjacielski i słodziutki jak ten… deserek. Łagody, potulny i w ludziach zakochany po uszy. Zawsze podchodzi bardzo blisko, ociera się o nasze nogi, zadziera pytająco główkę… A jeśli to nie działa, bo my w telefonie… Monte siada sobie na naszej stopie i jakby nigdy nic, rozgląda po pokoju… I tak chciał, nie chciał — musiał. Kotek zostaje wymiziany, wytulony i wycałowany…
Z innymi mruczkami Monte dobrze się dogaduje. Nawet buziaki im nosem rozdaje i ociera w przelocie. Normalnie — koci ideałek.
Jedno oczko kota jest zasnute mgiełką, prawdopodobnie po przebytej w przeszłości infekcji. Monte nim widzi, tylko troszkę słabiej. Ze zdrowotnych rzeczy ważne jest też to, że kotek nie ma już kilku zębów, jednak nie wygląda jakby jemu to przeszkadzało.
No i na koniec — ogonek. Ogonek został uszkodzony już jakiś czas temu, gdy Monte włóczył się samotnie po świecie. Wszystko wskazuje na to, że już taki zostanie. Jedyny kłopot jaki z tego uszkodzenia wynika to to, że czasem po wyjściu z kuwety, trzeba obejrzeć kawalera, czy nie przytrafił się jakiś wypadek. Nie zdarza się to często, ale dobrze, jakby przyszły opiekun o tym pamiętał.
Monte urodził się w 2014 roku. Jest wykastrowany i zaszczepiony, testy FIV/FeLV ma ujemne.