Misia ma już własny domek! Oto historia kociczki…
Misia to najprawdziwsza, włochata przylepka. Tulenie, buziaczki, noszenie na rączkach i szeptanie do uszka to jest to, co Misia lubi najbardziej. Gdy czasem zdarzy się tak, że ktoś akurat nie będzie mógł jej pogłaskać lub przytulić, ona stanie obok i poczeka aż ten ktoś się namyśli. A jeśli myślał będzie zbyt długo – Misia miauknięciem przypomni mu o swoich pragnieniach i zapatrywaniach na najbliższe, wspólnie spędzane minuty.
Inne kotki Misi w niczym nie przeszkadzają. Troszkę ją ciekawią, troszkę je obwąchuje, ale wszystko z wyczuciem i w pokojowych zamiarach.
Gdy Misia trafiła do fundacji miała w uszku guza woszczynowego, który został usunięty. Po operacji panienka dość długo nosiła kołnierz, bo nieco denerwowało ją gojące się miejsce i bardzo się w nie chciała drapać. Teraz sytuacja jest już opanowana. Kicia dostaje lek hamujący rozwój komórek nowotworowych, a uszko zupełnie się wygoiło.