Data publikacji: 28.04.2024
Wieści z domów naszych byłych podopiecznych zawsze „robią nam” dzień 😃 Jednak w przypadku tego konkretnego kawalera, możemy śmiało rzec, że oprócz niedzieli, wiadomość z nowego domku „zrobiła nam” właściwie cały nadchodzący tydzień 🤩
A o kogo chodzi? O naszego najdroższego Marka! Chorego na FIV kocurka, który przyjechał do nas na początku wojny na Ukrainie i ponad 2 lata czekał na swój upragniony domek ❤️ Ten zaś pojawił się właściwie w ostatnim momencie – chwilę przed adopcją, Mark zaczął podupadać na zdrowiu; stracił apetyt, odezwały się problemy z nerkami. Nie mieliśmy wątpliwości, że przyczyna leżała w głowie – Mark był już bardzo zmęczony czekaniem na swoich Dużych, a dla kota z FIV takie stany depresyjne bardzo szybko przekładają się na symptomy fizyczne 😿
A jeśli nie do końca wierzycie w zbawczą i leczniczą moc adopcji, przeczytajcie wiadomość od nowej rodziny Marka:
„Dzień dobry, przesyłam parę foteczek Marka z pozdrowieniami. Myślę że już się u nas zadomowił całkowicie 😊 Ciężko jest mu zrobić fotkę, bo dla niego wyciągnięta ręka oznacza głaskanie, więc zazwyczaj wychodzi wielki zoom na jego sierść 😉
Markuś z zachowania nie wykazuje żadnych objawów chorobowych. Wariuje jak młody kociak. Lata za wędką, ale chyba najbardziej lubi zabawę myszkami z walerianą. A jest przy tym taki bystry, sam wie, że musi wejść do kanapy, wyjąć sobie myszkę, jak mu tam wpadnie.
Jeśli chodzi o jedzonko to… generalnie je, ale nie do końca to, co bym chciała. Zjada suche bez problemu i wołowinkę. Mokrą karmą gardzi, każdą (a chyba naprawdę już wypróbowaliśmy każdy mus, saszetkę czy puszkę dostępną na rynku), BARFem na razie też. Ale próbujemy.
Uwielbia spać z nami w łóżku. Za mamusią to by chodził krok w krok. Uwielbia się wkradać pod prysznic. Lubi też oglądać ptaszki na balkonie, ale jeszcze trochę zimno mu jest, więc woli podglądać przez okno jeszcze. Ogółem jest cudownym kotkiem, chociaż na początku miał trochę wpadek. Tak jak już wspominałam na Live (jednej z relacji na żywo, które prowadzimy na tiktoku – przyp. FPK), zasikał mi suknię ślubną, a później jeszcze ubrania w łazience. Ale to był początkowy stres. Teraz już jest dobrze. Jest taki pocieszny i przymilny, że wszystko mu się wybaczy. Nawet to, że ma w nosie drapaki i się do łóżka dobiera 😅”
Nie moglibyśmy wymarzyć sobie lepszego życia dla Marka 🥹 Od dawna wiedzieliśmy, że nasz niedźwiadek zasługuje na to, co najlepsze, i właśnie to dostał ❤️ W końcu Mama, która wybacza kotu zasikanie sukni ślubnej (szczęśliwie, jak się dowiedzieliśmy, już użytej, która miała być wystawiona na sprzedaż), musi naprawdę kochać swojego łobuza.
Wielokrotnie powtarzamy Wam, że kot, który z Mruczarni trafia do własnego domu, potrafi przejść niewiarygodną wręcz metamorfozę. Z dzikuska robi się nakolankowy miziak, a chory kotek, który ostatkiem sił trzymał się życia, odzyskuje wigor i spogląda w przyszłość z perspektywą długich lat zdrowego funkcjonowania ❤️
Pani Ewelino! Wraz z mężem uratowaliście Państwo Markowi życie, co do tego nie mamy wątpliwości. Dziękujemy raz jeszcze i po stokroć. Życzymy Wam i Waszemu niedźwiadkowi wielu wspólnych lat, pełnych radości, miłości i zdrowia! ❤️❤️❤️