Malutka Marchewka doczekała się domku!
Marchewka to mała tri-colorka, a oto historia całej rodzinki…
Jak wiecie, nasza Fundacja boryka się z problemami finansowymi, które utrudniają nam przyjmowanie pod opiekę nowych kotów. Gdy jednak nasza wolontariuszka Blanka, natknęła się na proludzką trikolorkę i jej miot składający się z 5 kociąt, musieliśmy coś zrobić, zwłaszcza, że oczka maluszków były mocno sklejone ropą, co oznaczało, że cały miot choruje na koci katar i w przypadku braku leczenia, kociaki stracą, jeśli nie życie, to na pewno wzrok 🥺
Udało nam się zgarnąć całą rodzinę z miejsca bytowania i przetransportować do gabinetu fundacyjnego. Ruszyliśmy z diagnostyką i leczeniem 🩺
Kocia mama, nazwana przez nas Włoszczyzną, jest wyraźnie osłabiona porodem, który nastąpił w lipcu tego roku. Nic jednak w tym dziwnego, biorąc pod uwagę, że sama jeszcze chwilę temu była kociakiem – Włoszczyzna ma zaledwie 1,5 roku, a już została mamą. Taki właśnie los spotyka wolnożyjące i niewysterylizowane kotki…
Trikolorce dokuczają duszności i gorączka. Jest na kroplówkach, antybiotykach i lekach, pomagających obniżyć temperaturę jej zmęczonego ciała.
Miot Włoszczyzny składa się z 5 kociaków: rudych braci Pora i Selera, dwóch biało-szarych dziewczynek Pietruszki i Cebulki, oraz Marchewki, która odziedziczyła umaszczenie po swojej mamie. Kociaki mają po niecałe 2 miesiące i wszystkie cierpią na zaawansowany koci katar, który intensywnie leczymy z nadzieją, że wszystkie 5 par oczek wyjdzie z choroby bez szwanku.
Oczywiście na tym lista dolegliwości warzywnej rodzinki się nie kończy. Wszyscy trafili do nas ze stadem pcheł w sierści oraz hodowlą pasożytów w brzuszkach i jelitach, z powodu której cała szóstka cierpi na biegunkę. Na ten moment wszyscy zostali odrobaczeni i każdego dnia dostają leki, których zadaniem jest uregulowanie ich metabolizmu. Gdy cała rodzinka nabierze sił, zaczniemy myśleć o znalezieniu im najlepszych na świecie domków.