Malinka powędrowała do swojej nowej Rodziny. A oto jej historia:
Malinka przyszła pod blok na wiosnę. Ocierała się o nogi mieszkańców, gruchała nieśmiało spoglądając im w oczy, mruczała, cała szczęśliwa, gdy ktoś zechciał ją pogłaskać. Oswojona kotka na dworze nie wzbudziła jednak niczyjego niepokoju, nie mówiąc o litości. Nikt nie uznał, że potrzebuje domu, że może by jej poszukać jakiegoś bezpieczniejszego miejsca. Spała gdzieś – niewidzialna, z wdzięcznością wylizywała miseczki ustawiane pod oknami. Żyła w końcu i jakaś wielka krzywda jej się nie działa. Dopiero, gdy po paru tygodniach Malina przyprowadziła piątkę dzieci, szybko podjęto decyzję, że trzeba ich gdzieś wyprawić. Że mają zniknąć spod bloku, bo stado to zbyt dużo.
Malinka to bardzo przyjazna i mądra kicia. Chodzi za nami niczym rozmruczany piesek. Przewraca się na plecy, nadstawia malinowy brzuszek do miziania. Przechyla głowę i uważnie obserwuje nas przy pracy. Jest spokojna i cicha. Emanuje pozytywną energią. Gdy z jakichś powodów okazuje się, że nie mamy dla niej wolnej ręki, ona zaszywa się na parapecie lub półce i śpi jak aniołek. Wąsaty aniołek.
Malinka ma około dwóch-trzech lat. Jest wykastrowana. Nie za bardzo dogaduje się z kotami. Jest zdrowa, zaszczepiona, testy białaczkowe ma ujemne.