Pamiętacie historię bezdomnej psiej rodzinki, która wiosną trafiła do domu tymczasowego u naszej wolontariuszki? Zojka – mama szczeniąt, została u Magdy, a Mefisto i Lucjusz znaleźli kochające domki. Prawda że piękna historia? Buduje w nas wiarę w ludzi i ich ogromne, gorące serca.
Lecz niestety, chyba było zbyt pięknie.
Po dwóch miesiącach jeden domek przestał kochać. Rodzina Lucusia, choć deklarowała opiekę nad psiakiem, wychowywanie i zaspokajanie potrzeb dorastającego maluszka, oddała go niczym znudzoną maskotkę. Przedstawili nam całą listę niedogodności związanych z Luckiem: czas tracony na spacery i zabawę, zbyt żywiołowy charakter, zniszczone przedmioty, konieczność zmiany harmonogramu dnia i jeszcze wiele, o wiele bardziej absurdalnych powodów, by się go pozbyć.
Brakuje nam słów. Czym to mądre, wrażliwe stworzonko zasłużyło na taki los? Czemu mały Lucuś musi teraz płakać, skomleć i tęsknić za takimi ludźmi? Ludźmi bez serca i wyobraźni…
A Magda? Magda jest załamana. Magda wyrzuca sobie, że zły domek znalazła, że naraziła Lucka na stres i przyczyniła się do jego bólu i cierpienia. A my przecież wiemy, że ona go uratowała i zrobiła wszystko jak trzeba. Tylko ci ludzie…
Gdy Magda się troszkę pozbiera, a Lucek ochłonie, będziemy szukać nowego domku.