Data publikacji: 16.10.2019
Maleńki Kos był najsłabszy z rodzeństwa. Malutkie, wyraźnie mniejsze od reszty, kociątko było słabiutkie i chorowite. Mimo wątłego zdrowia, maluszek starał się dotrzymać kroku bratu i siostrze – bawił się z nimi, próbując nadążyć za rozbrykanymi dzieciakami. Bawił się z nami, delikatnie trącając łapką wędkę. A po zabawie – przekrzywiał swoją burą główkę i zaglądał nam głęboko w oczy…
Chociaż w niedzielę wszystko było w porządku, w poniedziałek rano maluszek zaczął lecieć przez ręce. Kos od razu trafił do lecznicowego szpitala, gdzie Panie Doktor starały się przywrócić życie do wątłego ciałka. Niestety – bezskutecznie. Pomimo kroplówek, leków i troskliwej opieki, organizm maluszka się poddał. Przegraliśmy…
Żegnaj, maleńki. Biegaj beztrosko za Tęczowym Mostem, wolny od cierpienia i chorób. W naszych sercach pozostaniesz na zawsze.