11.30, pojawia się informacja: jeśli do 14.00 kocięta, 2 tygodniowe, nie znajdą domu to zostaną uśpione (w schronisku nie możliwości na karmienie kociąt co trzy godziny). Tylko kotów mamy dostatek, wszyscy, i nie mamy już gdzie ich upchnąć, ale cóż, czy możemy tak po prostu przejść obok tego obojętnie? Nie możemy… Szybki apel na grupie, kilka telefonów i malutki promień nadziei na czarnym nieboskłonie, zadzwoń tam… . Dzwonię… Kociaki, jesteście ostatnią deską ratunku… I wreszcie… przywieź – jedno krótkie słowo, a taką ma moc.
12.15, schronisko: dwie malutkie kuleczki już czekają i bardzo głośno domagają się uwagi. Jeszcze krótkie formalności, w końcu nie od dzisiaj się znamy i choć na różnych działamy polach, to jednak nasze drogi bardzo często się krzyżują.
12.25, samochód: podróż na drugi koniec miasta, a nawet jeszcze dalej. Już trochę spokojniej, już jest bezpiecznie.
12.50, dom tymczasowy: wreszcie dojeżdżamy do ich domu, domu nie na zawsze ,ale na teraz, bo to „teraz” jest na wagę życia. Koko i Szanel mogą spać bezpiecznie i spokojnie pod opieką Fundacji Przytul Kota.