Data publikacji: 27.04.2024
Jakiś czas temu gościem naszej mruczarnianej kwarantanny był Kiciuś – wolno żyjący kocurek, zamieszkujący tereny działek w łódzkim Andrzejowie. Kiciuś trafił do nas z olbrzymim ropniem na plecach, prawdopodobnie pamiątką po próbie przeciśnięcia się pod jednym z ogrodzeń 🙀 Jako że z karmicielami Kiciusia znamy się nie od dzisiaj, gdyż pojawiają się ilekroć kawaler potrzebuje szczepień czy odrobaczenia, wiedzieliśmy, że musimy wyleczyć jego rany, by w pełni zdrów, mógł powrócić na swą ukochaną wolność 💪🏻
Kuracja trwała około tygodnia i nie była łatwym przeżyciem ani dla nas, ani dla Kiciusia 😖 Kocurek przyzwyczajony do miękkiej trawki pod łapkami, zapachu świeżego powietrza, a także swoich karmicieli, na zamknięcie w boksie i wizyty obcych Ciotek, które przez ten czas kłuły i dezynfekowały ranę, zareagował bardzo źle 😱 Choć wiemy, że w stosunku do „swoich” Kiciuś jest łagodny i miziasty, nam nie szczędził widoku swoich pazurków 😾
Dlatego, gdy rana wreszcie się zagoiła, a po okropnej ropie nie było już śladu, Kiciuś z radością wskoczył w transporterek i podążył z karmicielami do swojego miejsca bytowania. Wypuszczony na tak dobrze znaną i kochaną działkę, natychmiast odzyskał humor i z podniesionym ogonkiem zaczął zwiedzać swój teren, jakby nie mogąc uwierzyć, że udało mu się wyrwać z ciasnego boksu i odzyskać upragnioną wolność 😻
Natychmiast po powrocie dostał ulubione jedzonko i został wygłaskany przez karmicieli. Kocurek wrócił do swojej rutyny – każdego dnia ma zapewnione kilka porcji pożywnego jedzonka, zaś w międzyczasie ucina sobie drzemki między iglakami i wygrzewa futerko na działkowej huśtawce ❤️ W nocy zaś smacznie chrapie w ocieplonej budce, którą zbudowali mu karmiciele.
Cieszymy się szczęściem Kiciusia. Pewnie, spokojniejsi bylibyśmy, gdybyśmy wiedzieli, że zamiast na dworze, przebywa w zabezpieczonym, niewychodzącym domku, ale wiemy, że urodzony na wolności, od początku dokarmiany i zadbany zdrowotnie kocurek, w zamknięciu popadłby w apatię, a być może nawet podupadł na zdrowiu. Pozostajemy w kontakcie z karmicielami, którzy na miarę swoich możliwości czuwają nad bezpieczeństwem Kiciusia. Na zdjęciach możecie na własne oczy przekonać się, jak dobrze ma się ten wolny duszek 😍
O ile zadane nam przez niego pazurkami rany, zdążyły się już wygoić, to wciąż pozostała po nim pamiątka w postaci rachunków do uregulowania. Gdybyście zechcieli wesprzeć nas kilkoma grosikami, bylibyśmy niezmiernie wdzięczni: https://pomagam.pl/kiciusfpk