Mała Karpatka ma już domek dla siebie! Oto historia małej…
Wielkie wystraszone oczka, drżące z zimna i gorączki ciałko, zapalenie płuc i wzdęty od pasożytów brzuszek. Karpatka urodziła się na działkach około 3 miesięcy temu. Razem z siostrą pojawiła się na karmieniu u tamtejszej karmicielki. Niestety tereny są rozległe a karmicielka jedna. Pozostałe osoby, które latem karmią koty podczas błogiego wypoczynku, nie są zainteresowane zadbaniem o kastracje swoich „przyjaciół” ani o zapewnienie im pożywienia w mroźne, zimowe dni.
I w ten sposób u pani Oli na karmieniu, w wykastrowanym stadzie, pojawiają się takie ledwo zipiące „niespodzianki”.
Karpatka przyczłapała na śniadanko razem z, tak samo chorą jak ona, siostrą.
Koteczki, gdyby nie zauważyła ich Pani Ola, prawdopodobnie umarłyby za kilka dni z głodu, wychłodzenia i/lub choroby.
Przed nami prawdopodobnie długie leczenie, profilaktyka, popasanie i najprzyjemniejsze – przytulaski.