Wszystkie cztery kotki mruczą już w swoich domkach. A poniżej dowiecie się jak zaczęła się ich historia:
Kocięta zostały złapane w miejscu karmienia kotów wolno żyjących. Nie urodziły się tu. Zostały podrzucone lub matka przyprowadziła je, gdy zorientowała się, że jedzenia jest tu pod dostatkiem. Kocięta mają około 3,5 miesiąca. Są małe, słodkie, lecz niestety – boją się ludzi. Ponieważ Karmicielka, nie może powiększać w nieskończoność swojego i tak już zbyt dużego stada, przyjęliśmy je do siebie. Kociczki: Lili, Werka i Gerda mają natury wojowniczek, natomiast kocurek Milo – zamiera na dnie klatki i siedzi w tym samym miejscu dopóki nie zrobi się cicho i bezludnie. Będziemy starali się umieścić maluszki w domach tymczasowych, ponieważ w Mruczarni nie mają zbyt dużych szans na oswojenie się. Kocięta zostały już zbadane i na szczęście – są zdrowe. Dostały preparaty przeciw pasożytom oraz zostały zaszczepione.