Hubert

Hubercik przeprowadził się do własnego domku! Oto historia kotka…

Rudzielec podniósł główkę znad zamarzniętych resztek jedzenia i zamiauczał rozpaczliwie, niezgrabnie biegnąc w stronę obcego człowieka. Jakby wyczuł, że nie zrobi mu krzywdy, że wyrwie go z piekła głodu, bólu i zimna… Gdy poczuł jego dłoń na futerku – zaczął głośno mruczeć.

Wstępne oględziny nie pozostawiały złudzeń względem stanu kocura: przechylona główka, chwiejny krok, problemy z utrzymaniem równowagi. Ogromne wychudzenie, odwodnienie, zaczerwienione i obrzęknięte spojówki, zagilany nosek. Hubert miał szczęście – ratunek przybył w ostatniej chwili.

Zima to ciężki okres dla wszystkich, zwłaszcza dla bezdomnych zwierząt. Choć fala kilkunastostopniowego mrozu jest już za nami, a słupek rtęci zaczął oscylować wokół zera – to nie powód do radości. Silne podmuchy wilgotnego powietrza wydają się być jeszcze cięższe do zniesienia niż trzaskający mróz… Taka właśnie aura panowała tego pamiętnego poranka.

Karmiciel, w towarzystwie piwnicznego rezydenta, wyszedł na poranny obchód, by zostawić trochę awaryjnego jedzenia dla okolicznych dziczków. Myślami był już z powrotem w ciepłych murach, gdy przy ostatniej „stacji” zastał niespodziewanego gościa. Obcy, rudy kocurek podniósł główkę znad zamarzniętych resztek wczorajszej kolacji i ku zdumieniu karmiciela jak i kociej obstawy – wybiegł im na powitanie, miaucząc ile sił w płucach. Rudzielec nie zważał nawet na agresywnie najeżonego kocura, który stanął mu na drodze! Otwartość na całkowicie obcego człowieka musiała być aktem skrajnej desperacji. Gdy kotek wyłonił się z otworu w ogrodzeniu, okazało się, że przeraźliwy głód i zimno to jedynie ułamek jego nieszczęścia. Od razu rzuciła się w oczy przechylona główka i chwiejny krok. 😢 Wychudzony kocurek, rozpaczliwie płacząc, rzucił się do miski z jedzeniem i zaczął łapczywie jeść. Nawet nie zauważył, że karmiciel na chwilę zniknął i wrócił z transporterem. Nie protestując – pozwolił się uratować.

Rudzielec na sygnale trafił do fundacyjnej lecznicy, gdzie otrzymał pierwszą pomoc oraz imię – Hubert. Wyglądał i zachowywał się, jakby co najmniej tydzień minął od jego ostatniego posiłku! Kościsty, skrajnie odwodniony z zaropiałymi oczkami i cieknącym noskiem dosłownie w ostatniej chwili znalazł ratunek. Nie wiemy ile musiał tułać się na mrozie. To niewiarygodne, ile to drobne, ufne stworzonko potrafiło znieść! 😭

Czekamy na wyniki badań Huberta, gdyż przyczyna jego problemów z równowagą nie jest jeszcze jasna. Możliwe, że to efekt zapalenia ucha, lecz równie dobrze chwiejny chód może być wynikiem urazu – na ciele kocurka znajduje się sporo ran i strupków. 😢