Data publikacji: 05.05.2023
Maj rozpoczął się u nas bardzo smutno. Wczoraj pisaliśmy Wam o Frodo, a dziś przedstawiamy Wam Gustawa.
Gustaw przybłąkał się do stada kotów dokarmianych przez Patrycję. W lecznicy okazało się, że brak kastracji to jego najmniejszy problem. Na łapce miał guza wielkości orzecha włoskiego. Wyrósł pomiędzy poduszeczkami. Kotek podczas chodzenia stąpał na nim zamiast na paluszkach. Jego cierpienia opisać słowami nie sposób.
Na drugiej łapce widoczne były podobne tylko mniejsze guzy. W brzuszku podczas USG pokazały nam się kolejne, liczne zmiany nowotworowe. Zajęte miał wątrobę, trzustkę, węzły chłonne i nerki. Poza tym świerzbowiec, pchły, kleszcze, anemia, ubytki sierści i stłuszczenie wątroby.
Podjęliśmy próbę ustabilizowania go. Kotek jadł, tulił się do naszych rąk i widać było, że czuje ulgę. Że w końcu mu ciepło, spokojnie, że wszystko nie boli go już tak bardzo. Przedwczoraj mieliśmy skonsultować się z chirurgiem, dokładnie sprawdzić, co możemy zrobić dla tego biedaka, co w jego wypadku będzie miało sens i nie przysporzy mu dodatkowego bólu.
Niestety. Śmierć nas ubiegła. Gustaw zjadł drugie śniadanko, pomiział się troszkę i zasnął.
Mamy nadzieję Kolego, że biegasz sobie teraz za Tęczowym Mostem. Że jesteś wolny od bólu i cierpienia. Że w końcu jesteś szczęśliwy.