Z wielką radością spieszymy poinformować Was, że Białasek bryka już wesoło na wolności. Cały i zdrowy. Udało nam się go wyleczyć, wykastrować i wypuścić w bezpieczne i znane mu miejsce. A oto jego historia:
Parę dni temu, w jednej z półdzikich stołówek, w przemysłowej dzielnicy Łodzi, pojawił się smutny gość — biały kocur z czarnymi obwódkami wokół oczu. Już na pierwszy rzut oka Pani Karmicielka widziała, że Białasek potrzebuje pomocy. Jego ruchy były spowolniałe, oddech ciężki i świszczący, a czarne obwódki wokół oczu po złapaniu kota, okazały się brudem zmieszanym z zaschniętą ropną wydzieliną.
Kot trafił prosto do gabinetu weterynaryjnego, gdzie przebywa do tej pory. Ma biegunkę i zaawansowany katar. Z noska wydobywa się krwista maź. Gdyby w porę nie został dostrzeżony przez Panią Karmicielkę, prawdopodobnie umarłby z wycieńczenia albo padł ofiarą kogoś silniejszego od siebie.
Pobrano mu krew do badań, włączono antybiotyk i wzmacniające kroplówki. Ze względu na uporczywe rozwolnienie, kocurek karmiony jest karmą RoyalCaninIntenstinal.
Teraz wygląda na to, że kot jest dziki i łapki człowiekowi raczej nigdy nie poda. Jeśli tak, to nie będziemy oswajać go na siłę, ani szukać dla niego domku. Wyleczymy, wzmocnimy, wykastrujemy i wypuścimy w pobliżu miejsca, w którym go złapano. Wiemy, że oswajanie dzikiego kota w pewnym wieku przestaje mieć jakikolwiek sens i jest tylko powodem ogromnego stresu dla zwierzęcia.
Pomimo, że akurat ten kiciuś nie jest przyjacielem człowieka, to bardzo chcemy mu pomóc. Przecież to jacyś ludzie są odpowiedzialni za to, że ten kot wiedzie swoje ciężkie, dzikie życie, narażony na masę niebezpieczeństw i chorób. Chcemy, na ile możemy, zmniejszyć jego cierpienie, zapobiec przedwczesnej śmierci, wesprzeć go chociaż ten jeden jedyny raz w tym trudnym dla niego momencie.