Diana jest już w domku!
A oto jej historia:
Dianka zdaje się nie mieć wielkich wymagań – pełny brzuszek, piłeczkę do turlania i ludzkie dłonie do głaskania. Czemu więc wylądowała pod płotem podrzucona na teren zaprzyjaźnionej z nami psiej fundacji? Jakim trzeba być „człowiekiem”, żeby dać dom, a za chwilę wyrzucić jak śmiecia… Bo Dianka musiała ten dom mieć. Jest zadbana i w pełni oswojona. Głośno dopomina się o uwagę człowieka, głaskana tuli się i mruczy. Ma apetyt, bezbłędnie kuwetkuje. Zachwyca urodą. Cóż więcej chcieć – tylko kochać. Jak każdy kociak została odrobaczona, zaszczepiona i zaczipowana.