Chili i Kardamon – aktualizacja

Chili i Kardamon – aktualizacja

Data publikacji: 22.11.2023

Chilli i Kardamon, kociaki z interwencji, są z nami od 2 tygodni. Niestety od tego czasu nie otrzymaliśmy żadnych wieści od służb mundurowych – nie wspominając o Animal Patrol, czy Schronisku dla Zwierząt w Łodzi, które kategorycznie odmówiły policji zajęcia się zwierzakami…

Ich nieuregulowana sytuacja prawna, to jednak na ten moment najmniejszy problem – póki co znajdują się pod naszą opieką, a my robimy wszystko, by zadbać o ich zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Rodzeństwo zostało przyjęte na stan Fundacji, a tym samym po kolei zaczęliśmy zajmować się podstawowym leczeniem i diagnostyką: odrobaczeniem, kastracją, testami na FIV/FeLV. Na pierwszy ogień zajęliśmy się świerzbem w ich uszkach – kociaki męczył on strasznie, wyraźnie cierpiały, drapiąc się do krwi.

Powoli poznajemy też charaktery naszych nowych podopiecznych. Kardamon to delikatny, wystraszony kotek, który najchętniej nie wychylałby noska z bezpiecznych kącików, które udaje mu się znaleźć. Nie lubi gwałtownych ruchów, gdy jednak podejdzie się do niego cichutko i powoli, a następnie delikatnie pomizia za uszkiem, z kocurka wychodzi najsłodszy pieszczoch. Serce się łamie na myśl, czego musiało doświadczyć to proludzkie stworzenie, skoro z jednej strony tak wyraźnie boi się człowieka, a z drugiej uwielbia dotyk delikatnych i łagodnych dłoni…

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z Chili. Gdy koteczka do nas trafiła, poziom stresu sięgał zenitu. Obecnie podajemy jej silne leki o działaniu uspokajającym, gdyż pierwsze próby nawiązania z nią kontaktu, wywoływały szaloną wręcz agresję. I to właśnie jedno oblicze Chili – drugie, które już poznaliśmy, jest kompletnie inne. Koteczka zdaje się cierpieć na swoiste rozdwojenie jaźni. Z jednej strony, gdy zauważy niepewność człowieka, rusza do ostrego ataku. Z drugiej, gdy uda nam się wziąć ją na ręce, delikatnie szeptając do uszka, że nic jej już nie grozi i nigdy już nie zazna od człowieka krzywdy, koteczka wtula się w nas z niekłamanym entuzjazmem. Przy kompletnym braku zaufania do człowieka, jednocześnie desperacko łaknie jego bliskości. Robimy, co możemy, by pozyskać zaufanie Chili – niestety, gdy opuszczamy jej pokój, malutka wpada w rozpacz. Wokalizuje, miota się i wścieka z bezradności i strachu, że już do niej nie wrócimy. Nie mamy wątpliwości, że czeka nas wiele pracy, by przekonać koteczkę, że jest bezpieczna i kochana…

Staramy się nie patrzeć w przeszłość i nie myśleć, czego doświadczyli Chili i Kardamon. Dla nas liczy się już tylko to, by zapewnić im najlepszą opiekę na świecie. Jeśli chcielibyście nas wesprzeć w tych działaniach, będziemy serdecznie wdzięczni za dorzucenie się do zbiórki dla naszych sierotek: https://pomagam.pl/kotyzinterwencji