Chase

Maluszek wyzdrowiał i ma już domek dla siebie! Oto historia Chase’a…

Są takie niechlubne miejsca na mapie Łodzi, gdzie każdego dnia wolno żyjące koty toczą walkę o przetrwanie, zdane na łaskę bądź niełaskę człowieka. 😔 Walczą z chorobami, głodem, zimnem, ludzkim okrucieństwem i obojętnością. Ich życie, już od chwili narodzin, jest niepewne, a każdy dzień naznaczony jest bólem i cierpieniem. 😢 Gdy mają wokół życzliwych ludzi, którzy nakarmią, postawią budki i wyleczą z choroby, ich życie staje się odrobinę lżejsze. Jednak nie wszystkie mają tyle szczęścia. Gdy kończy się sezon działkowy, a ogródki pustoszeją, zaczyna się prawdziwy dramat. Dramat i brak nadziei dla wielu niewinnych stworzeń…

Gdy otrzymaliśmy prośbę o pomoc w leczeniu chorych maluchów z działek, wiedzieliśmy, że od naszej decyzji zależy ich życie. Chore maluchy nie przetrwałyby jesiennych chłodów, a leczenie ich na miejscu nie wchodziło w grę. Nie mieliśmy wyjścia. Martwiliśmy się, gdzie umieścimy kolejne maluchy, ale okazało się że to nie było jedyne zmartwienie.

Gdy kociaki do nas przyjechały, po raz kolejny nasze serca rozpadły się na milion kawałków. 💔 Za każdym razem ogarnia nas złość i bezsilność. Tysiące razy zadajemy sobie to samo pytanie – kiedy to się skończy? Kiedy zakończy się ich bezsensowne cierpienie?
Kociaki mają 11 tygodni. Trafiły do nas odwodnione, zarobaczone, z silną biegunką i bardzo słabe.

Niestety maluchy mają również panleukopenię, nazywaną również kocim tyfusem. 😱
Jesteśmy załamani. Życie rzuca nam codziennie kłody pod nogi, a my stoimy pod finansową ścianą. Koszty leczenia panleuokopenii są ogromne. Leki, surowica, środki dezynfekujące, strzykawki, środki czystości, specjalistyczna karma. To wszystko jest niezbędne, by wygrać walkę z tą straszną chorobą. Maluszki są bardzo słabe, ale my nie możemy się poddać. Zrobimy wszystko co w naszej mocy by je uratować.