Data publikacji: 30.10.2024
Nieszczęścia chodzą parami… albo trójkami… a może nawet czwórkami? 😣 Ostatnie tygodnie w naszej Fundacji obfitowały w przykre niespodzianki, których dostarczali nam podopieczni. Kilkoro z nich chyba pozazdrościło uwagi, którą skupiliśmy ostatnio na maleńkiej Miri i postanowiło przypomnieć o swoim istnieniu w nieszczególnie przyjemny sposób 🙀
Dziś podzielimy się z Wami najnowszymi informacjami na temat Calico. Wiele wskazywało na to, że trikolorka, która trafiła do nas w rozpaczliwym stanie, z białaczką, anemią i potwornym stanem zapalnym w pyszczku, powoli wychodzi na prostą. Jej futerko zrobiło się bardziej puszyste, a koteczka wróciła do zaniechanych w trakcie choroby rytuałów pielęgnacyjnych. Czuła się coraz lepiej, aż tu nagle, pewnego dnia wolontariusze zauważyli w jej kuwecie smużki krwi 😱 Od razu zabraliśmy ją na USG jamy brzusznej i badania moczu. Ku naszej uldze, wyniki nie były najgorsze. Pacjentka otrzymała leki na poprawę parametrów moczu i w kolejnym tygodniu czuła się dobrze.
Niestety, po upływie tegoż, w kuwecie Calico znów pojawiła się krew 🩸 Ponowiliśmy badania i o ile pęcherz wyglądał dobrze, to okazało się, że trikolorka krwawi z powiększonej macicy 😢
Fatalny stan zdrowia, w którym Calico do nas trafiła, sprawił, że przekładaliśmy zabieg sterylizacji, któremu poddawane są wszystkie nasze koty, możliwe najszybciej po przyjęciu do Fundacji. W przypadku Calico baliśmy się, że jej wycieńczony organizm nie wytrzyma narkozy, a że koteczka mieszka w swoim pokoju sama, sterylizacja nie była najpilniejszym z zaplanowanych dla niej zabiegów… Nie była, dopóki takim się nie stała 😖
Po raz kolejny utwierdziliśmy się w przekonaniu, że szybka reakcja na jakiekolwiek odchylenia od normy, jest absolutnie kluczowa – gdybyśmy poczekali z badaniami i zabiegiem kolejny dzień lub dwa, Calico najpewniej nie byłoby już z nami 🥺
Szczęśliwie, zabieg przebiegł bez komplikacji, a pacjentka zniosła narkozę dobrze. Nie kwalifikowała się do sterylizacji bocznej, którą preferujemy dla kotek, w związku z czym konieczne było otworzenie jamy brzusznej. Calico wróciła do swojego pokoiku, a pamiątką po całej przygodzie jest blizna na brzuszku oraz kubraczek, który musi przez jakiś czas nosić, by nie uszkodzić gojącej się rany. Koteczka otrzymuje antybiotyk i leki przeciwzapalne. Powoli dochodzi do siebie, ale musimy przyznać, że napędziła nam stracha. Nie ona jedna zresztą, o czym będziemy Was informowali w nadchodzących dniach.
Tymczasem, jeśli chcielibyście dołożyć cegiełkę do zbiórki na pokrycie, niestety wciąż wysokich, kosztów leczenia naszej ślicznej Calico, będziemy niezmiernie wdzięczni ❤️