Drodzy Lubiciele! Wraz z Brygadą SME (Szałwia, Miki, Erni) przedstawiamy część drugą prezentacji ich uroczej gromadki. Dzisiejszy dzień sponsoruje literka M: M jak MIKI!❤
W drugiej połowie 2017 roku w głowach Państwa M. pojawiła się myśl o zapewnieniu Szałwii towarzystwa. Pani Ania stała się prawdziwą ekspertką od dokocenia – zanim w lutym 2018 roku w Rodzinie zagościł Miki, pani Ania przeczytała wszystkie możliwe artykuły w Internecie, sięgnęła po dostępne książki i była na łączach z Lidką, naszą wolontariuszką, która odpowiadała na wszystkie pytania i rozwiewała wszystkie lęki. Rodzina Pani Ani stanęła w obliczu prawdziwego wyzwania – Szałwia nie ma łatwego charakteru, więc towarzysz dla niej powinien być bezkonfliktowy i na tyle odważny, by nie przestraszyć się syczenia i ewentualnych łapoczynów. Nie każdy kot sprostałby zadaniu!
W styczniu tego roku Fundacja przedstawiła światu nowego podopiecznego – 7-miesięcznego kocurka, który w zimowe mrozy błąkał się samotnie w parku na Zdrowiu. Wesoły, przyjacielski i towarzyski Miki znalazł schronienie w Domu Tymczasowym, w którym bez problemu dogadał się ze wszystkimi dwu- i czworonogami. Decyzja została podjęta – Pani Ania poszła na tygodniowy urlop kocierzyński i dzielnie rozwiązywała wszystkie kocie konflikty. Z Szałwi było niezłe ziółko! Miki jednak okazał się oazą kociej cierpliwości i wyrozumiałości – nigdy nie dał się wciągnąć w łapoczyny. Słowo „kwarantanna” oraz „odosobnienie” nie istniały (w zasadzie dalej nie istnieją…) w słowniku kocurka – już drugiego dnia wkroczył na terytorium Szałwii. Dlaczego ma być sam, kiedy obok toczy się PRAWDZIWE życie?
Mikuś nie potrafi przejść obojętnie obok człowieka – zawsze musi się otrzeć o nogi. Obok Milo, psa sąsiadów, też nie potrafi! Patrzy na niego z uwielbieniem, jakby chciał powiedzieć: „O rany, jaki fajny kot!” i kładzie się między przednimi łapami wyżła, oczywiście brzuszkiem do góry. A wiecie, że ten przyjacielski i zupełnie nieagresywny kotek nie potrafi miauczeć? Wydaje z siebie cichutkie MIMI albo PUR PUR – z tej przyczyny nazywany jest też Mimisiem.
Mimiś ma sportowe zacięcie – trenuje biegi. Jako prawdziwy sportowiec, zaczyna treningi około 3:30 i biega aż do 6:00. Nie robi wyjątków dla niedziel i świąt! Budzik jest dla niego sygnałem do zakończenia biegu – prawda, że wspaniale to obmyślił?
I tak sobie żył Miki z Szałwią, trochę jak Paweł i Gaweł – ona na szafie, on na podłodze. Aż tu nagle, pewnego lipcowego, upalnego dnia „na chwilę” do domu Państwa M. przyjechał malutki, 700-gramowy Erni… O którym wszystkiego dowiecie się w kolejnym odcinku. 😺
Brygada SME pozdrawia serdecznie, my pozdrawiamy Brygadę SME i czekamy z niecierpliwością na ciąg dalszy!❤