Brutus zmienił adres zameldowania na własny domek! Oto historia przystojniaka…
Takich przykrych kocich historii zwłaszcza w okolicach świąt jest naprawdę dużo: kotek znudził się domownikom? Urodziło się dziecko? Ujawniła się czyjaś alergia? Czy wreszcie nietrafiony prezent? Tego się nie dowiemy. Faktem jest, że piękny, dostojny kocur nagle zmuszony był zamieszkać w krzakach pod blokiem. Nie było to miejsce przyjazne dla oswojonego domowego mruczka – Brutus była ganiany przez psy, straszony i przeganiany.
Dobra Dusza wpuściła strudzonego wędrowca na klatkę schodową, gdzie się ogrzał i najadł, jednak i tam kocurek nie miał spokoju. „Życzliwi” sąsiedzi przepędzili kota z powrotem na ziąb i deszcz. Mimo usilnych poszukiwań właściciela, nikt się do niego nie przyznał, nikt o kotka nie pytał, nikt nie szukał, nikt nie wieszał ogłoszeń i nie pisał rozpaczliwych apeli na Fb. Zrozpaczona Dobra Dusza zabrała Brutusa do weterynarza z nadzieją na odczytanie chipa. Niestety, kocurek nie jest zachipowany. Smutne to bardzo, jak niewiele może znaczyć kocie życie…
Brutus przyjechał lecznicy gdzie okazało się, że ma zaledwie półtora roku, jest kastratem, ma czyste uszka i mięciutkie łapki. Piękne, błyszczące futerko jeszcze nie zdążyło zmatowieć i pokryć się kurzem. Kotek jest łagodny i w pełni oswojony, ale bardzo zdezorientowany i wystraszony.