Czworo kocich dzieci: chłopak i trzy dziewczyny. Urodziły się na wsi. Ich mamą była dzika kotka, a maluchy znały człowieka tylko na odległość ręki dającej czasem jedzenie. Na szczęście kocięta udało się złapać, zanim noce stały się bardzo chłodne.
Maluchy z początku nie należały do sympatyków ludzkiego towarzystwa. Były przerażone i zdecydowanie mówiły „nie” dotykowi. Szczególnie najmniejsza z nich- Pingwinka. Ta kruszyna była gotowa odgryźć palce każdemu, kto śmiał ją chwycić. Po włożeniu do klatki chowała się najgłębiej jak się dało i chciała zniknąć. A gdy już wychylała łepek, by zobaczyć, co się dzieje- płakała za swoim rodzeństwem, które wyczuwała, a które było od niej oddzielone.
Trójka burasków zamieszkała razem w jednym kojcu. Największy Tygrysek okazał się ufniejszy i już pierwszego dnia można było go pogłaskać do rozmruczenia.
Przez pierwsze dni kociaki wręcz rzucały się na jedzenie i jadły do oporu, dopóki coś było w miseczce. Przyzwyczajone do okazyjnego posiłku, łapczywie pochłaniały wszystko na zapas. Ale i to z czasem im przeszło
Stopniowo oswajaliśmy dwie piękne buraski, w międzyczasie Tygrysek został ochrzczony Charlie i biegał sobie już radośnie po całym domu. Pingwinka przestała bać się własnego cienia, ale wciąż zębami broniła się przed dłońmi człowieka.
Minęło kolejnych kilka dni pracy z kocim stadkiem. Charlie, uwielbiany przez swoje siostry, pomagał nam je oswajać. Po pewnym czasie i kilku ryzykownych próbach, nawet Pingwinka, razem z całym swoim rodzeństwem, biega po domu rojbrując i coraz ufniej patrząc na ludzi. Kocie dziewczynki otrzymały imiona po Atomówkach: najłagodniejsza Bajka, zadziorna Bójka i… nie mogło być inaczej- przekornie- Pingwinka to Brawurka.
Maluchy (oprócz Brawurki- wszystko przed nią) zostały dwukrotnie odrobaczone, raz zaszczepione i są już gotowe do adopcji. Byłoby wspaniale, gdyby trafiły do domów, w którym już są jakieś zwierzęta, lub gdyby trafiły w „dwupaku”
Obecnie mają ok. 3,5 miesiąca. Kocurek wygląda na 4 miesiące- karmiła je jedna mama, ale ten gagatek wygląda na przygarniętego.
Charlie- jest rozbrajającym urwisem, który nie może żyć bez człowieka. Kocha być miziany, uwielbia spać na kolanach lub w objęciach swojego człowieka. Mruczy przy tym najgłośniej z całej czwórki. Ma tupet, ale jest i czarujący. Będzie z niego duży kocurek- wielki, ale aktywny pieszczoch.
Bajka- jest słodka i ma cudowne umaszczenie. Bura z białym brzuszkiem i skarpetkami, a na tylnych łapach- podkolanówki A i poduszczeczki ma dwukolorowe. Lubi się przytulać, jest przy tym subtelna i delikatna. Ale pazurki podczas zabawy potrafi pokazać mimo to
Bójka- mała zadziorna trzpiotka. Wciąż czasem nie może się zdecydować, czy lubi, czy jednak nie. Czasem zapomina, że chwilę temu sama zaczepiała na mizianki Ale to chyba taki charakerek. Jej rdzawe uszka i spojrzenie chochlika wyraźnie wskazuje, że jest najbardziej niezależna. Mimo tego lubi towarzystwo człowieka, pięknie odwzajemnia się mruczeniem i okazuje czułość.
Brawurka- z kotami za pan brat. Z ludźmi jeszcze nie do końca. Ale jest już na dobrej drodze i jeśli znalazłaby cierpliwego, wyrozumiałego i mądrego opiekuna- odnajdzie się w nowym domu. Obecnie umyka przed nami, ale przy karmieniu lub wspólnej zabawie- pozwala się głaskać, sprawia jej to przyjemność, mruczy i odpręża się. Coraz mniej się boi, a coraz bardziej ufa.
Wszystkie kociaki już w domku!