Data publikacji: 23.08.2021
Czasem bywa tak, że chory zwierzak przychodzi do ludzi, jakby wyczuwając, że dwunożna i zazwyczaj budząca grozę istota – jest jego ostatnią nadzieją. Wówczas wydaje nam się, że takiemu kotu pisane są mięciutkie posłanka, regularne pory karmienia i towarzystwo ludzi, którzy pogłaszczą, podrapią pod bródką i ucałują Mruczysława, który tyle w życiu przeszedł… Tylko trzeba go wyleczyć, wzmocnić, znaleźć domek. I już.
Niestety, czasem bywa tak, że wraz odzyskiwaniem sił życiowych i zdrowia – zaufanie do człowieka znika. Mruczysław zaczyna się bać, reaguje agresją, kuli się w ciemnym kącie. Nie marzą mu się mięciutkie posłanka i nie potrzebuje drapania pod bródką. On śni o otwartej przestrzeni, wolności i byciu królem na swoim terytorium. Z daleka od ludzi i ludzkiego świata, do którego trafił walcząc o przetrwanie.
Takim właśnie kotem okazał się Amonek, któremu niedawno zwróciliśmy wolność. W Mruczarni był ogromnie nieszczęśliwy. Młodzieniec znów króluje na swoim terenie, biegając z uniesionym ogonem, a my mamy na niego oko i dbamy, by nigdy więcej niczego mu nie zabrakło.
Owocnych łowów, dzikusie. Cieszymy się, że mogliśmy Cię uratować.