Albinka na własny domek czekała długo, ale się doczekała! Oto jej historia…
Albinka jest cichutka i bardzo spokojna. Grzecznie znosi wszystkie zabiegi lekarsko-higieniczne. Kiedy ją pomiziać pod bródką, przewraca się na plecki i pokazuje piękny brzuszek. Jest troszkę wycofana i nieśmiała, jednak podejrzewamy, że to kwestia czasu. Musi go jeszcze troszkę upłynąć nim kicia oswoi się z naszym stadem i nami ;).
Albinka razem z Oskarkiem zostatali zabrani z ośrodka rehabilitacyjnego w Jedliczach. Oskarek — bo miał problemy z ogonem, a Albinka — na kastrację. W lecznicy okazało się, że zwierzęta mają na sobie dwie armie kleszczy i innych pcheł, które skubaliśmy z nich przez dwa długie dni…
Koty miały zostać wypuszczone po rekonwalescencji w miejscu złapania. Ale po pierwsze — otoczenie tam im nie sprzyja (jeśli nie — zagraża), a po drugie — oba koty okazały się być takimi pieszczoszkami, jak z Łodzi do Gdańska… Uwierzyliśmy więc w to, że znajdziemy dla nich kochające domki. Będziemy szukać zawzięcie, bo przecież nie możemy ich wypuścić w tym… miejscu.
Albinka, podobnie jak jej brat, jest kotkiem ugodowym. Nie odpowiada na zaczepki, ale też sama nie szuka przygód. By być w pełni szczęśliwą koteczką potrzebuje spokoju i miłości. No i może jeszcze jakiegoś ciemnego, cichego kącika na początek znajomości…