Basia, teraz Arya, ma już swój domek oraz starszego kociego braciszka o takim samym, jak ona, pingwinkowym umaszczeniu!
A oto historia Basi:
Jest wtorek rano, po długim weekendzie ciężki powrót do pracy. Zapowiadało się, że będzie to zwykły i długi dzień. Tymczasem nasza wolontariuszka odbiera telefon od kobiety informującej, że jej znajoma- dobra dusza- właśnie jest na Rynku Bałuckim, na którym jakiś mężczyzna trzyma malutkiego kociaka na sznurku. Tak- na sznurku zawiązanym wokół szyi, prowadzi kociaka, próbując sprzedawać, lub Bóg jeden wie, co jeszcze.
Mamy już dużo, za dużo kociaków- ale jak tu nie zareagować na taką sytuację? Szybki telefon, konsultacja i decyzja- zabieramy.
Dzięki czujności i zaangażowaniu pani Basi, która nie przeszła obojętnie, widząc, że zwierzęciu dzieje się krzywda (odebranie kociaka nie obyło się bez problemów, ale udało się)- kocia dziewczynka dostała szansę na zaznanie szczęścia.
Kotka została przetransportowana przez Panią Basię do naszej zaprzyjaźnionej lecznicy, gdzie została odpchlona i odrobaczona. Kotka okazała się kruszynką, mającą ok. 2-3 miesięcy, ale o ciałku młodszego kotka.
Daliśmy jej na imię- na pamiątkę- Basia 🙂
Kicia jest teraz pod czułą opieką Oli w domu tymczasowym. Tutaj daje się pomału poznawać. Wiemy już, że Basia bardzo lubi być z człowiekiem, tuli się i mruczy, całą noc śpi na kołdrze. Na początku wydawała się spokojna, wręcz wycofana, ale teraz już widać, że jest małym energicznym kociakiem, który potrafi bawić się dwie godziny bez opamiętania. Najbardziej lub zabawy z piłką albo w berka – ponoć tak galopuje, że nie da się jej złapać 🙂 Jest bardzo ciekawa wszystkiego dookoła. A jedyne, co nie pasuje do jej małego ciałka, to jej smutne oczka. Takie jakby stęsknione. Jakby wciąż nie wierzyły, że zasługują na lepszy los niż ten, który mu szykowano…
Ale jeszcze te oczka będą się uśmiechać- obiecujemy! Basiu, obiecujemy Tobie 🙂