Johny już w domku!
A oto jego historia:
Johny pojawił się znienacka w czasie łapania kotów wolnożyjących na ul. Marysińskiej w Łodzi. Z relacji osób przeprowadzających akcję wynikało, że sam zapakował się do transporterka. Kocurek zmagał się z kocim katarem co mogło być powodem utraty jednego oczka. Johny początkowo trafił do naszej zaprzyjaźnionej lecznicy, gdzie poddano go intensywnemu leczeniu. Ze stoickim spokojem znosił wszystkie zabiegi. Miejsce po straconym oczku pięknie się zagoiło i na szczęście nie jest potrzebne zakładanie szwów. To „okrutny” miziak, za udzielenie pomocy odwdzięcza się wymrukując kocie serenady. Apetyt mu dopisuje – je za dwoje i z niecierpliwością czeka na domek.
Johny ma około 2 lat, jest wykastrowany i zaszczepiony. Akceptuje inne koty. Idealny byłby dla niego dom wychodzący.