Cząber zmienił adres zamieszkania, bo zamieszkał w upragnionym domku! Oto historia tego przystojniaka…
Cząber przygalopował niedawno do pewnej miłej pani na podwórko. Przygalopował zwabiony zapewne zapachem kociego jedzenia, które ta miła pani codziennie wystawia dla swoich kotów. Miła pani, jako że osoba z niej rozsądna i doświadczona, wie że kolejny kot w stadzie to duże obciążenie, nie tylko finansowe, a i Cząber młody, gibki i jej koty zaczepiający… Więc Cząber pod pachę, do fotografa i szukanie domku. Ogłoszenia, znajomi, rodzina. Cisza. Poszukiwania na nic się zdały. Cząber jak hasał tak hasa, koty straszy, jedzenie wyżera, a i do domu miłej pani pcha się mimo, że ona już nie raz mu tłumaczyła.
No i tak Cząber przyjechał do nas. Siedzi w klatce, bo ma kwarantannę. Jednak trzeba przy nim uważać, bo lubi łapką, przez kratki, zrobić człowiekowi masaż głowy i karku. Chyba, że ktoś akurat spięty, to trzeba się zrelaksować, odpowiednio ustawić i pozwolić kotu zarobić na miskę karmy.
Wulkan energii i miziak nad miziaki w jednym. Ciężko w tej klatce mu wysiedzieć, ale musi się przemęczyć, byśmy mieli pewność, że zdrowy.
Kastracja już za nim. Przed nim szczepienie, odrobaczenie, testy, czipowanie…