Feri znalazła domek. A oto jej historia…
Mówią, że jestem małą, puchatą kulką, lecz już w duchu czuję, że wyrosnę na dużą i piękną kocicę. Jestem Feri i bardzo lubię dowodzić. To ja gram pierwsze skrzypce i decyduję kiedy nadchodzi czas zabaw, a kiedy odpoczynku. Uwielbiam się bawić, zawsze muszę obudzić inne koty, żeby było ciekawiej. Mam brata Flapa, urodziłam się około 16 tygodni temu. Ciocia mówi, że mama okociła się w jakiejś komórce. W sumie, to sama nie wiem. Mama kilka razy nas przenosiła, było ciemno i zimno. Pewnego dnia wygrzewaliśmy się na kawałku starej papy położonej w wysokiej trawie. Wtedy przyszła ciocia, bardzo się jej przestraszyłam. Pierwsze słowa jakie usłyszałam, to „Oo nie, znowu”. Nie rozumiałam o co jej chodzi, to nie jesteśmy najukochańszymi kociątkami naszej mamy? Dopiero w domku ciocia opowiedziała nam całą historię. Mama od wielu lat mieszka na ulicy, jest bardzo dzika i cwana. Ciocia od 5 lat próbuje ją złapać, żeby ją wykastrować, choć sama nie wiem, co to znaczy. No w każdym razie: szukam domku. Najchętniej razem z moim braciszkiem chociaż lubię również inne kotki oraz niewielkie psiaki.
Feri jest już zaszczepiona i zaczipowana. Warunkiem adopcji jest podpisanie umowy adopcyjnej oraz zabezpieczenie okien i balkonu.