Dymitr bryka już w swoim nowym domku. A oto jego historia:
Dymitr prawdopodobnie się zgubił. Jest oswojony i wykastrowany. Gdy do nas trafił, na szyi miał obrożę. Przybłąkał się na podwórko jednej pani, która jednak nie mogła go zatrzymać u siebie… Pani była z Tuszyna, a on? Nie wiemy skąd. Może Wy wiecie? Dymitr to dość gadatliwy stworek, dużo miauczy, ociera się o kraty klatki, lubi być głaskany i tulony.