Dziś rano Fibi usłyszała, że jest sylwester i bardzo się przestraszyła. Skuliła się za kanapą i cała trzęsła… Ona ma już swoje lata i wie, co ją czeka dzisiejszej nocy. Próbowaliśmy ją pocieszyć, uspokoić, nawet przysmaczkiem przekupić, lecz wszystko na nic… Ona ciągle: „Ale dlaczego? Czemu nam to robicie?”. Nie wiedzieliśmy jak jej wyjaśnić czemu ludzie, w tą wyjątkową noc, muszą straszyć wszystkich wokół.
Zaczęliśmy więc szperać w poszukiwaniu wyjaśnienia i co się okazało? Ponad 1000 lat temu, w 999 roku popularna była przepowiednia Sybilli o tym, że 31 grudnia, równo o północy, nastąpi koniec świata. Gdy wybiła północ, a świat nadal istniał – ludzie byli bardzo szczęśliwi, zaczęli tańczyć, śpiewać i… hałasować. Wspaniale prawda? Co za ulga! Istniejemy!
Teraz, w roku 2018 wszyscy wiemy, że nasze losy nie ważą się podczas imprezy sylwestrowej. Nie wszyscy jednak pamiętamy, że dla wielu zwierząt – domowych i niedomowych – odgłosy głośnej zabawy, a zwłaszcza wystrzały petard brzmią jak koniec świata.
Przerażone psy zrywają się ze smyczy, uciekając swoim opiekunom. Koty szukają schronień lub uciekają byle dalej, byle ucichło…. I o ile domowy mruczek schroni się w szafie lub pod Waszą kołderką, o tyle bezdomne dzikuski nie mają wielu bezpiecznych kryjówek. Dokąd ucieknie wolno żyjący kociak, który myśli że to zamach na jego życie? Gdzie znajdzie ukojenie?
Podobnie ma się sprawa z ptakami, oślepionym i ogłuszonymi nagłymi eksplozjami. Spłoszone zwierzęta ranią się, lecąc na oślep przez gałęzie drzew, wpadając na ściany budynków…
Czy tak chcemy świętować nadejście nowego roku? Czy chcemy, by nasza radość robiła krzywdę innym?