Lesio powędrował już do swojego nowego domku. A poniżej jego historia:
Lesio przybłąkał się do naszej wolontariuszki. Przyszedł, głośno miauczał, jakby prosił o pomoc i już został. Nie chciał się nigdzie ruszyć, spał na poduszkach na ławce przed domem, prosił tylko o jedzenie i głaski. Był bardzo spragniony kontaktu z człowiekiem, cały czas domagał się miziania, nawet po brzuszku. Więc jak przejść obojętnie, jak nie pomóc takiemu kochanemu i wdzięcznemu za każdy dotyk dłoni stworzonku? No jak?
Nie wiadomo gdzie żył wcześniej, ale zapewne na dworze, gdyż nie wygląda na domowego kotka. Ma obgryzione uszka i złamaną końcówkę ogonka. Nie zna i w związku z tym nie lubi brania na ręce i nie bawi się, a wręcz boi się zabawek. Potrzebuje kochającego domu, w którym nauczy się życia prawdziwego kociego kanapowca.
Lesio jest troszkę wycofany – na pewno dlatego, że trafił do nowego miejsca – najpierw do lecznicy, potem do kwarantanny, a teraz do pokoju, w którym mieszka z innymi kotami. To dla niego nowa sytuacja i na razie nie odnajduje się w niej najlepiej. Siedzi cały czas w swojej budce na oknie i przeważnie śpi. Nadal jednak uwielbia głaski i mizianie – gdy poczuje ludzką rękę od razu mruczy i przewraca się na plecki, żeby pomiziać go także po brzuszku. Bardzo dobrze toleruje inne mruczki, więc na pewno dogadałby się z innym kotem.
Ma ok. 7-8 lat, choć wygląda na starszego. Jest przekochany i dlatego mamy nadzieję, że szybko skradnie czyjeś serce i znajdzie domek.
Lesio jest zaszczepiony, odrobaczony, wykastrowany, zachipowany, ma książeczkę zdrowia.