Kazik ma w końcu swój wymarzony domek. Ten kotek nie miał w życiu łatwo, dwa powroty z adopcji przy jego wrażliwej naturze z pewnością były ogromnie stresujące… No ale już. Już ma. Swój na zawsze. Bardzo w to wierzymy. A poniżej jego historia:
Młody, wszędobylski, aktywny nawet jak na kota, ciekawy świata. Chętnie sprawdzi, co jest w szafie lub w szafkach, to także świetne kryjówki. Chodzi po blatach tam też jest dużo ciekawych rzeczy, a nikt nie pokazał, że można inaczej. Kiedy zaproponowaliśmy pomoc behawiorysty właściciel nie podjął tematu. Decyzja zapadła.
Pamiętam już tu byłem gdy miałem 3 miesiące. Głośno płakałem w piwnicy i jakaś dobra dusza mnie tu przyniosła. Nareszcie było mi ciepło i miałem pełen brzuszek. W końcu zjawili się też ludzie po mnie. Ona wybrała mnie, on innego kolegę. Zamieszkaliśmy we czwórkę w wynajmowanym mieszkaniu. Po pół roku zaczęło się źle dziać. Jak się nudziłem, a nie miałem drapaka, to troszkę ucierpiały meble. I chyba pan się bardzo obraził, bo nas porzucił. Wolę nie pamiętać tego co się działo. Tak bardzo się bałem, że chowałem się i udawałem, że mnie nie ma. W miseczce też często było pusto. W końcu przyszła ta pani, która tylko nami się interesowała i zabrała nas.
Kazik przez pierwsze godziny nie reagował na zewnętrzne bodźce – mówienie, dotyk. Zamierał w bezruchu. Mając ponad rok ważył zaledwie 2 kg. Świerzb w uszach, wychudzenie, przerażenie w oczach, paraliżował go strach. Badania krwi wykazały anemię, zaburzone parametry wątrobowe. Stan psychiczny i fizyczny obu kotów pozostawiał wiele do życzenia. I kiedy na nowo zaufał człowiekowi trafił do nowego domu.
Zauważyli mnie nowi ludzie i teraz zawsze im towarzyszyłem. Kiedy znikali wszędzie ich szukałem. Ciągle coś nowego odkrywałem i sprawdzałem czy nadaje się do zabawy i człowiek znowu się na mnie obraził – wróciłem. Znam miejsce, niektórych kolegów, jest też wielu nowych. Kiedy przychodzą ludzie i ktoś spokojnie przy mnie siądzie, albo ze mną się bawi, ocieram się i cichutko mruczę, żeby znowu się na mnie nie obraził, że jestem kotem. Podnoszę główkę, patrzę ludziom w oczy i pytam: – Ludzie są dobrzy i wiedzą, że kot nie jest rzeczą ….prawda? A oni wtedy spuszczają wzrok.
Kazik jest nieco zdezorientowany, ale ciągle wierzy w ludzi, chętnie się bawi. Boi się głośnych rozmów, gwałtownych ruchów – zamiera. Jest przymilny, ale też płochliwy. Trzeba mu poświęcić dużo uwagi i jak najwięcej czasu. Zapewnić codzienną porcję ruchu i zadbać aby się nie nudził. Dlatego szukamy dla Niego domu, gdzie będzie jedyny, tylko nim będzie się ktoś zajmował i w końcu odpowiedzialnie opiekował.