Dobrusia odeszła

Dobrusia odeszła

Data publikacji: 03.09.2024

Ostatni czas nie jest dla nas łaskawy, ani trochę. 😔 Zła passa wydaje się nie mieć końca… Ledwo pożegnaliśmy Tiko, musieliśmy pożegnać Vifonka. Obie historie nie dają nam spokoju, powracają w myślach, wracają w rozmowach… Chociaż nie opłakaliśmy jeszcze tej dwójki, za Tęczowy Most odeszła kolejna istota bliska naszemu sercu. 😭

Dobrusia miała przewlekłą niewydolność nerek. Wiedzieliśmy, że nie jest kotem, któremu pisane jest długie życie, lecz mieliśmy ogromną nadzieję, że koteczce dane będzie zamieszkać we własnym domu, w którym będzie zaopiekowana i kochana tak, jak na to zasługuje. Choćby przez chwilę. Mieliśmy świadomość, że adopcje chorych zwierzaków są trudne, lecz doświadczenie pokazuje, że wcale nie są niemożliwe. W przypadku Dobrusi nasze nadzieje były płonne. ☹️

Koteczka zaczęła gasnąć. 😢 Gdy pierwszy raz nie przywitała nas w drzwiach, nie zaczęła domagać się śniadania – byliśmy zaniepokojeni. Widząc spadek apetytu, zareagowaliśmy od razu. Kot nerkowy musi jeść i okresy postu mogą mu bardzo zaszkodzić… Zatem natychmiast wdrożyliśmy lekarstwa poprawiające apetyt, a nasi wolontariusze dwoili się i troili, by Dobrusi dogodzić. Smaczki, saszetki, co tylko w zasięgu ręki – zezwoliliśmy na rozpuszczanie jej i podstawianie pod nosek niepoliczalnej ilości miseczek, byleby tylko jadła.

Zaczęliśmy podawać jej zastrzyki, byleby tylko jej stan się poprawił i apetyt wrócił. Nic z tego – Dobrusia po prostu nie chciała jeść. Aż tu nagle i niespodziewanie: poprawa! 🥹 Trudno wyrazić słowami, jak bardzo się ucieszyliśmy. Nasza radość trwała tylko trzy dni, po których nastąpił dramatyczny spadek formy. 😭

Powtórzyliśmy badania krwi, które pokazały, że wyniki nerkowe u Dobrusi pogarszają się lawinowo. Norma kreatyniny była niemal pięciokrotnie przekroczona! A koteczka… poddała się. Nie reagowała na leczenie, nic podtykanego pod nosek jej nie interesowało. Dobrusia słabła z dnia na dzień, gasnąc w oczach.

Nie mogliśmy pozwolić, by dłużej cierpiała. Pani Doktor pomogła jej przejść za Tęczowy Most.

Chociaż wiemy, że zrobiliśmy wszystko, co tylko możliwe… Wiemy, że zareagowaliśmy od razu, że dla Dobrusi po prostu nie było już cienia szansy… Powiedzcie nam, czemu chociaż to wszystko wiemy – śmierć Dobrusi tak bardzo boli…? 😭

Żegnaj, malutka. Przepraszamy, że nie znaleźliśmy Ci domu. Przepraszamy, że nie mogliśmy Cię uratować. 💔

Tak bardzo, bardzo nam przykro…

Śpij, Dobrusiu. Śpij spokojnym snem. W naszych sercach zostaniesz na zawsze.