Data publikacji: 14.06.2024
Tibia trafiła do nas jako kociątko. Jakieś zwierzę złapało małą za nóżkę i szarpnęło na tyle mocno, że w chudym kolanku zerwały się więzadła, a skóra – rozerwała. W miejscu ugryzienia powstał ogromny, paskudny ropień i pojawiła się martwica kości… 😭
Walka o łaputę kruszynki wymagała wielu wizyt u specjalistów, a maleńka – potrzebowała troskliwej opieki w domu tymczasowym. Któż mógłby zapewnić lepszą opiekę od lekarza weterynarii? 👩⚕️ Nasza Ania chuchała i dmuchała na Tibię. Szukanie kruszynce domu przedłużało się, gdyż najpierw należało doprowadzić łapkę do porządku. A przy rosnącej kończynie to nie takie proste…
Malutka Tibia przestała być malutka, a ciocia Ania nadal roztaczała opiekę nad koteczką i wcale nie paliła się do sesji zdjęciowej dla buraski. A jak tu szukać kotce domu, kiedy najnowsze zdjęcia przedstawiają drobniutkie kociątko zamiast wyrośniętej kocicy? 😼
Postanowiliśmy dać Ani czas na podjęcie decyzji o adopcji, lecz w głębi duszy byliśmy pewni: dom Tibii wcale nie jest taki tymczasowy, jak mu się wydaje. 😺 I cóż… Mieliśmy rację. 😍
Kochani, od paru dni ciocia Ania nie jest już ciocią – Ania została mamą Tibii. Dom tymczasowy stał się domem stałym, co cieszy nas ogromnie, gdyż kochamy takie zakończenia! 😍
Trzymajcie się, dziewczyny! Wszystkiego dobrego dla Was – bądźcie zawsze szczęśliwe. 💓